piątek, 16 listopada 2018

Medicine Boy - Lower (5.10.2018)


Medicine Boy - Lower

Pochodzą z Cape Town w Republice Południowej Afryki, obecnie rezydują w Berlinie. Ona – długowłosa blondynka obdarzona eterycznym głosem, on – gitarzysta z masą pomysłów na nietypowe riffy i solówki. Bliżej im do The Kills, niż do Still Corners. Ich twórczość określa się mianem dream noise. Właśnie ukazał się ich drugi długogrający album. Tak pokrótce można przedstawić Medicine Boy.   



Duet tworzy urocza, grająca na klawiszach wokalistka Lucy Kruger i gitarzysta Andre Leo. Muzycy dali się poznać szerszej publiczności dwa lata temu za sprawą debiutu „Kinda Like Electricity”, który dotarł do słuchaczy nie tylko w RPA, lecz także w Europie, dzięki czemu podpisali kontrakt z berlińską niezależną wytwórnią Fuzz Club i otworzyli zupełnie nowy rozdział zespołowej historii. 

"Lower" to spójna muzyczna opowieść pełna tajemniczości i mroku, bliska wrażliwości takich wykonawców jak Chelsea Wolfe, Esben And TheWitch czy Mazzy Star i Nick Cave And The Bad Seeds. Pośród swoich inspiracji poza dwoma ostatnimi muzycy wymieniają także The Velvet Underground, Spiritualized, The Jesus And Mary Chain, Beach House, Rowlanda S. Howarda i Johna Lee Hookera. Od początku istnienia sednem twórczości duetu było łączenie tego, co nieoczywiste na zasadzie kontrastów - hałaśliwych gitar z rozmarzonymi melodiami, usytuowanymi gdzieś pomiędzy alternatywnym rockiem, psychodelią, dream popem i muzyką eksperymentalną. Na nowym albumie muzycy postanowili jeszcze bardziej opuścić swoją strefę komfortu i poruszyć jeszcze trudniejsze zagadnienia, jednocześnie pokazując ich ukryte piękno i zderzając mrok i tajemniczość z lekkością i nieco nostalgiczną radością. 

Mroczne teksty na tle sennie, przepięknie snujących się melodii i gitarowych eksperymentów to znak rozpoznawczy duetu z RPA. Tym razem motywem przewodnim albumu stała się woda - piękna i delikatna, gdy stanowi element zapierającego dech krajobrazu, a jednocześnie nieprzewidywalna i niebezpieczna, gdy zajrzy się pod jej bezkresną powierzchnię.  Rozpoczyna się on od eterycznego "Bottom Of The Blue", gdzie wokalne dialogi Lucy i Andre korespondują z przesterami i sprzężeniami. Głosy członków zespołu świetnie się dopełniają. "Water Girl" atakuje zaś potężną perkusyjno-gitarową ścianą dźwięku, charakterystyczna dla doom metalu. 

Po energetycznym początku następuje chwila refleksji w postaci "Carpels", gdzie senne, delikatne, ulotne dream popowe gitary dryfują wspólnie z ulotnym damskim wokalem. Nie brakuje tu także gitarowej solówki. Kołyszący "Yellow-Eyed Radio Blues" bliski jest zaś folkowo-rockowym utworom PJ Harvey. Po nim następuje zaś urzekający lekkością "For The Time Being", który, gdyby zaśpiewał go mężczyzna mógłby z powodzeniem znaleźć się na albumie Cigarettes After Sex.
 
Z całości zestawienia wyróżnia się ponad siedmiominutowy "Diamonds", który wybudza z sennych marzeń i snujących się melodii w zwrotkach rozpędzoną, psychodeliczną mroczną partią gitar w refrenie. Utwór opiera się na kontrastach energetycznych wybuchów i hipnotyzujących wyciszeni. Nostalgicznie, a jednocześnie niepokojąco robi się zaś w "Hospital Floors", gdzie wspaniale współbrzmią wokale Lucy i Andre. Napięcie narasta jeszcze bardziej w ocierającym się o post-rock, z początku elektronicznym "One Hundred Bodies". Album wieńczy zaś eteryczna, intymna fotepianowo-smyczkowa ballada "Lovely Heart". 

Z muzyczną i liryczną zawartością wydawnictwa ciekawie koresponduje jego mroczna okładka, przedstawiająca zmiażdżone w dłoni kwiaty, podkreślając albumowy kontrast pomiędzy ulotnym pięknem i mrokiem. "Lower" to bardzo spójny album, który ma szansę sprostać oczekiwaniom wymagających słuchaczy. Jak zabrzmi na żywo będzie można sprawdzić już za niecały miesiąc, gdy odpowiednio 7 i 8 grudnia zespół odwiedzi Gdańsk i Warszawę na finał swojej europejskiej trasy koncertowej. Oj będzie się działo! 

8/10

Posłuchaj płyty: Medicine Boy - "Lower"