poniedziałek, 19 listopada 2018

Esben And The Witch - Nowhere (16.11.2018)


Esben And The Witch - Nowhere

Twórcza wolność, nostalgia, przestrzeń i napięcie budowane emocjami - tak w skrócie brzmi piąty album brytyjskiego tria Esben And The Witch, przepięknie dokumentujący zespołową umiejętność budowania post rockowego napięcia, wypełnionego gotyckim mrokiem, punk-rockową energią i zrównoważenia go onirycznymi melodiami. Piękno spotyka tu tajemniczość, eteryczność kontrastuje z hałaśliwymi partiami gitar i perkusji, przestrzenność kompozycji z intensywnymi ścianami dźwięku.





To płyta, która wymyka się gatunkowym klasyfikacjom, nieoczywista i wymagająca od słuchacza uwagi i co najmniej kilku odsłuchów, by w pełni docenić jej wartość. Wypełnia ją sześć łączących się ze sobą kompozycji, skupiających w sobie gitarowy mrok, delikatny kobiecy wokal i ocierające się o metal partie perkusji. 

Pośród utworów na szczególną uwagę zasługują trzeci "Golden Purifier" i piąty "Seclusion", w których zespół prezentuje swoje bardziej melancholijne, eteryczne oblicze. Czysty, unoszący się w przestrzeni wokal Rachel Davies rozbrzmiewa na tle nostalgicznej partii gitary. W tle słyszalne są męskie chórki. Ciekawy jest także singlowy "The Unspoiled", w którym doom metalowy ciężar kontrastuje z delikatnym głosem wokalistki i przecinających sennie płynącą melodię uderzeniami gitarowymi sprzężeniami. 

Płytę wieńczy "Darkness (I Too Am Here)", spinający album klamrą i korespondujący z rozpoczynającym muzyczną opowieść "A Desire For Light". Obie kompozycje oparte są na narastających doom-post-metalowych perkusyjno-gitarowych ścianach dźwięku, tajemniczych pogłosach i energetycznych przesterach. Niedaleko im do klimatu, który buduje w swoich utworach Chelsea Wolfe

"Nowhere" to album, który pozwala zanurzyć się w mroku i dać się ponieść pełnemu głębi głosowi Rachel Davies. Jego tytuł w pełni koresponduje z nazwą zespołu, wywodzącą się od niepokojącego tytułu duńskiej bajki, a także z przepiękną okładką płyty, przedstawiającą postrzępione górzyste zbocze i rozciągającą się poniżej przepaść. Przypomina trochę szatę graficzną "Boundless" Long Distance Calling. 

W ciągu dziesięcioletniej kariery muzycy Esben And The Witch udowodnili, że krok po kroku potrafią świadomie podążać obraną przez siebie drogą i zmieniać się z albumu na album, stawiając na pełną twórczą niezależność. Ich piąte wydawnictwo ukazało się pod szyldem niemiecko-francuskiej wytwórni Season Of Mist obok świetnych tegorocznych płyt norweskiej multiinstrumentalistki Sylvaine i brytyjskiego kolektywu Crippled Black Phoenix

7,5/10 

Posłuchaj płyty: Esben And The Witch - Nowhere