czwartek, 3 marca 2022

BOKKA - Blood Moon (25.02.2022)

Strach, niepokój, groza... Niewyobrażalny smutek, przerażenie, przytłoczenie, brak nadziei... Śmiercionośny wirus, bestialstwo, realne zagrożenie życia, wojna, panika... Trudno opisać słowami, a właściwie jakkolwiek wyrazić wszystkie emocje, które targają duszę przez ostatnie miesiące i które osiągnęły apogeum w minionych kilku dniach. Nieprawdopodobnie dotyka też to, że muzyka, która niesie uśmiech i ukojenie, jednocześnie, chcąc nie chcąc, wpisuje się niesamowicie trafnie w obecny czas, mimo że miała być w zamyśle jedynie artystycznym wyobrażeniem apokalipsy. "Blood Moon", czwarty album Bokki to ścieżka dźwiękowa do nieistniejącego filmu o końcu świata. Zostawmy jednak te niepokoje choć na chwilę. Mimo oczywistych okoliczności, ta płyta to przede wszystkim porcja ambitnej elektroniki na najwyższym poziomie. 

Krwistoczerwony księżyc od dawna wzbudza mój podziw i fascynację, o czym opowiadałam już np. przy okazji premiery "Bloodmoon I" Chelsea Wolfe & Converge. Choć wg wierzeń to zjawisko, mające miejsce podczas zaćmienia księżyca i widoczne niezwykle rzadko, zwiastuje apokalipsę, wcale nie musi kojarzyć się jednoznacznie negatywnie. Czerwoną barwę księżyc przyjmuje także podczas każdego wschodu, który ma miejsce po zmierzchu i wszystko zależy tu od załamania promieni słonecznych. Każdy taki wschód jest zjawiskowy i urzekający. Każdy "koniec" zatem może stać się początkiem czegoś pięknego, a ciemność może nieść wyjątkowe zjawiska.

Ten dualizm fantastycznie oddany został na tym albumie. Bokka nagrała spójną, wciągającą muzyczną opowieść o filmowym potencjale - z jednej strony eksplorującą nowe kierunki, z drugiej wierną wypracowanemu przez zespół stylowi. Niezmiennie muzycy nie ujawniają swojej tożsamości, nie pokazują twarzy, pozostawiając odbiorcę sam na sam z dźwiękami. A te są najwyższej jakości. Popowa przystępność spotyka tu ambitną, niepokojącą elektronikę, świetny, głęboki żeński wokal. Przez mrok przenika światło, lekkość, urokliwość. Trans i hipnoza kontrastują z wyciszeniem, relaksem. 

Ciężkie, basowe beaty jak w "How It All...Ends", który przypomina chwilami do złudzenia "Algorithm" Muse z "Simulation Theory", równoważą chóralne zaśpiewy, jak w "Point", delikatne, post-apokaliptyczne brzmienia klawiszy jak w "The Abyss". Drugie z wymienionych nagrań chwilami przywodzi na myśl twórczość Sleep Party People i mogłoby posłużyć za niestandardową, choć nieco niepokojącą kołysankę. Ten nastrój kontynuuje jakby soulowy "Walk On A Wire". Porcję ambientu z eksperymentalną nutą znajdziecie natomiast w "Attitude". Najbliższy starszym kompozycjom zespołu jest natomiast elektro-popowy "900" z chwytliwym, bujającym refrenem, który zyskał swój tytuł zgodnie z liczbą zachorowań na koronawirusa.

Każdy element tu do siebie pasuje, utwory płynnie w siebie przechodzą i łączą się. Począwszy od nagrania tytułowego, w którym prym wiodą instrumenty smyczkowe, historia rozwija się i skręca na niespotykane wcześniej tory. Bokka nagrywała tę płytę bardzo skrupulatnie, z dbałością o detale. To wyczuwa się wyraźnie. Muzycy sięgnęli po nowe środki wyrazu, czerpiąc inspiracje z brzmień orkiestrowych. Bliskie stały im się   instrumenty smyczkowe, ale także flety, klarnety, oboje i fagoty. To muzyka przystępna, a zarazem eksperymentalna i nowatorska. Czemu? Album jest efektem wielu godzin spędzonych na samplowaniu kolejnych dźwięków i przeróżnych odgłosów, jakie może wydobyć z siebie człowiek. To jeszcze bardziej podkreśla jego niezwykłość. 

Sięgnijcie po tę muzykę, gdy będzie wam ciężko, smutno, niewygodnie. Ale nie tylko wtedy - to fantastyczny album na każdy dzień i właściwie dla każdego, kto lubi ciekawe muzyczne opowieści, bez gatunkowych podziałów i przynależności. Bardzo ciekawa jestem, jak zabrzmi w koncertowej odsłonie. Okazja, by się o tym przekonać już w marcu - szczegóły znajdziecie poniżej :)

92% 

Posłuchaj płyty: Bokka - Blood Moon