niedziela, 18 lipca 2021

Dola: Dola i Czasy to odpowiednio opisy akcji i naszej reakcji na wydarzenia ostatnich kilku lat

Gdy rozpoczynałam swoją przygodę z wywiadami na potrzeby tej strony, Dola była pierwszym zespołem, z którym postanowiłam się skontaktować. Trafiłam akurat na czas, w którym trio powoli przymierzało się do nagrań drugiej płyty, w związku z czym postanowiliśmy poczekać z wywiadem na odpowiedni moment.

Po premierze "Czasów" mieliśmy spotkać się z Marasem online, jednak natłok różnych spraw sprawił, że ostatecznie Marek udzielał mi odpowiedzi na pytania w podróży, co stworzyło nietypowy, jeszcze bardziej interesujący kontekst i dodatkowy wymiar tego wywiadu. Jest to rozmowa oczywiście nie tylko o muzyce i przesłaniu, jakie skrywa, lecz także o pasjach, codziennych zmaganiach i roli natury w naszym życiu.  Była to także jedna z nielicznych okazji, by na łamach muzycznej strony zagłębić się w tajniki malarstwa. :) Jeśli macie ochotę na porcję szczerości i emocji, zapraszam do lektury. 




Między Uchem A Mózgiem: Gratuluję drugiej płyty - jest naprawdę świetna i bardzo oryginalna, podkreśla i ugruntowuje wasz styl. Jak się czuliście pisząc i nagrywając ten materiał? Czy jesteście zadowoleni z efektu finalnego?


Maras: Tak, myślę, że efekt finalny nas satysfakcjonuje. Długo walczyliśmy o to by tak było i stąd taki długi czas realizacji (od lutego do lipca). Długo polerowaliśmy całość i szczegóły, bo chcieliśmy by efekt ze strony produkcyjnej przebił pierwszą płytę i po prostu dążyliśmy do wyeliminowania jak największej ilości niedociągnięć. Pewnych rzeczy niestety nie byliśmy w stanie ominąć ze względu na ograniczenia czasowo budżetowe, ale daliśmy z siebie chyba więcej niż byliśmy w stanie. Jak się czuliśmy? Były momenty ciężkie, bo przeciwności naprawdę się piętrzyły, poczynając od pandemii, po nasze prywatne problemy, które zafundował nam tamten okres. Jednakże samo granie tego materiału zabierało nas w miejsca dalekie od tego świata.

MUAM: Wspominacie w informacji prasowej, że ten album jest bardziej piosenkowy i faktycznie w kompozycjach znaleźć można sporo fragmentów przystępnych, kołyszących, transowych, bardzo melodyjnych. Skąd wziął się pomysł na tę większą niż poprzednio chwytliwość?

Maras: To spostrzeżenie Igora, który tę notkę pisał. Jest w tym materiale chyba więcej lekkości i melodyjności, bo chyba trochę bardziej chcieliśmy uciec do lepszego miejsca, będąc w tych ciężkich czasach. Poszukiwać więcej afirmacji, a mniej gniewu. Spojrzeć na czasy z dystansu. Znaleźć więcej spokoju. 



MUAM: Oczywiście nie brakuje tu także metalowego wykopu i charakterystycznej, mrocznej atmosfery i jestem pewna, że fani metalu znajdą tu to, co kochają. Czuję jednak, że to zdecydowanie bardziej uniwersalna muzyka, która trafi przede wszystkim do osoby otwartej, która ceni jakość, szczerość i emocje, bez granic i podziałów. Lubicie przekraczać granice i łamać muzyczne stereotypy?

Maras: Nigdy to nie było celem samym w sobie. To co tworzymy to po prostu wspólny strumień świadomości. Są rejony które chcemy eksplorować i takie, których nie chcemy. Zdecydowanie, tak jak wspomniałaś, chcemy trafiać do osób otwartych i dokonywać pewnych transgresji, ale zarazem być inkluzywnym dla wszystkich osób, które takiej muzyki szukają. Nasza muzyka ma właściwie duży problem, bo jest często za lekka i atmosferyczna dla słuchacza metalu a zarazem za ciężka dla pozostałych odbiorców. Ale cieszę się, że ta grupa która jest pośrodku nie jest tak mała jak przewidywałem. Bo celem nie jest łamanie barier, ani trafianie w jakieś uformowane gusta. Myślę, że główne przełamanie, jakiego chcieliśmy dokonać to odzierać muzykę z niepotrzebnych jej kontekstów i dążyć do pewnej abstrakcyjnej muzycznej esencji, która nas najbardziej fascynuje - do pięknej dziwności która jest powodem, dla którego każdy z nas naraz jest w stanie być fanem Milesa Davisa oraz Mayhem.


MUAM: "Czasy" to koncept, który kontynuuje w pewnym sensie "Dolę". Czy to opowieść stricte o obecnych czasach, czy taka, która ma bardziej uniwersalny wydźwięk i pozostawia odbiorcy wolność interpretacji? Czy "Dola" i "Czasy" to historia tego samego bohatera?

Maras: Na pewno nie chcę podsuwać słuchaczom gotowej interpretacji, ale pewien kontekst jest dla nas sztywny. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś te utwory zostaną z tego odarte i będą może jedynie historią gniewu, strachu, goryczy i melancholii. A może nawet i te rzeczy kiedyś będą ludzkości obce.

Dola i Czasy to odpowiednio opisy akcji i naszej reakcji na wydarzenia ostatnich kilku lat. Dola dla mnie, jako tekściarza, była analizą współczesnego społeczeństwa i tego jaka jest nasza dola, jak jesteśmy predestynowani do zguby na własny koszt,jak nasza pycha wobec ogromu dziejów i potęgi natury jest naszym wyrokiem. I chodzi tutaj konkretnie o kryzys klimatyczny, który jest najgorszym produktem ery późnego kapitalizmu.

Czasy z drugiej strony są bardziej ostudzoną reakcją na rzeczywistość, w której się znajdujemy. Wydarzenia z ostatnich dni pokazują wszystko. Świat dla nas się kończy i musimy przeprosić za całą pychę. Spłyniemy z wodą do dziury. Spali nas słońce i wyschnie nasza ziemia. I wiesz, chciałbym, żeby moja wypowiedź była jakimś nadętym "mrocznym" cytatem. Ale to jest rzeczywistość. Mam wrażenie, że jeśli "ostatecznie" wyjdziemy z pandemii, to już prosto w objęcia otchłani. Wszystko wisi na włosku i spadamy w przepaść szybciej niż nam się wydawało. Sam o mojej przyszłości myślę w taki sposób, że powinienem po prostu znaleźć geograficznie i politycznie miejsce, w którym będzie dało się żyć jeszcze może do tego 2050 roku. Nie widzę swojej starości, a jak już to na pewno nie spokojnej. Podczas pisania "Doli" to wszystko mnie przerażało. Teraz już to akceptuje. Ziemia oczyszcza swoją powierzchnię już po raz szósty. To po prostu kolejne wielkie wymieranie. Żyję tylko w ciekawych czasach. To natura jest największa. Ona jest naszym "bogiem" i mocą która wszystko steruje i o wszystkim decyduje. Nie chcieliśmy z nią współpracować, więc ponosimy koszta. I jedyny gniew jaki pozostaje we mnie, to fakt, że najbardziej cierpią Ci, którzy najmniej zawinili, a Ci którzy przyłożyli się do tego najbardziej pewnie nigdy nie spotkają się z karą. Chyba, że weźmiemy kije w dłoń. 

instagram.com/potrojny_maras/


MUAM: Wiesz, w pełni się z Tobą zgadzam w kwestii przyszłości, która nas czeka. Choć na "Czasach" dominują nie do końca pozytywne emocje - słyszę między innymi złość, niemoc, bunt i zniechęcenie, co oczywiście zgodne jest z koncepcją, to ten album jest jakby bardziej…optymistyczny niż poprzedni. Ten optymizm widać na Waszym nowym zdjęciu profilowym autorstwa Martyny Kąkalec i słychać w dźwiękach - w gitarowych, psychodelicznych melodiach. Jak myślisz?

Maras: Tak jak wcześniej wspomniałem - to raczej afirmacja, nie optymizm. Zdjęcie zrobione przez Martynę miało być odarciem z jakiejś mrocznej maski, która trochę niepotrzebnie do nas przylgnęła. Często zaglądamy w otchłań, ale to już nie jest tak, że ona patrzy z powrotem na nas, bo właściwie już w nią dawno wpadliśmy jako gatunek. Teraz chcemy poznać lepiej jej zasady i znaleźć w niej "silver lining", znaleźć najwięcej przyjemności i ukojenia. Być wprost paliatywnym dla słuchacza. I chyba nic nie daje takiej ulgi jak piękno, jak ucieczka w metafizykę.

MUAM: Co stało się taką bezpośrednią iskrą i inspiracją do nagrania nowej płyty?

Maras: Nie było impulsu jako takiego - poprostu gramy dalej. Póki możemy.


MUAM: Dużo na tym albumie odniesień do natury. Na wspomnianym już zdjęciu jesteście na kwiecistej łące, w tytułach nagrań i tekstach wspominasz o cyklu natury, który przywraca równowagę Ziemi, na koniec finałowego utworu śpiewają ptaki. Opowiedz proszę o Waszych związkach z naturą.

Maras: Tak jak wspomniałem wcześniej - dla mnie natura (rozumiana nie tylko jako drzewa, ptaki i krzewy, ale także inne rzeczy : ogrom wszechświata, oddziaływania uformowane przez wielki wybuch, nasza ewolucja która owocowała naszą cielesnością i psychologią) to wszystko co musimy zgłębiać. To całe piękno i cały klucz do metafizyki, która stoi gdzieś za jakąś lekko przezroczystą kurtyną, zza której dobiegają do nas tylko mętne sygnały, które tak naprawdę nie mogą być dowodem na nic samym w sobie. Szkoda, że prawdopodobnie nie poznamy tego wszystkiego bardziej, bo zmarnowaliśmy za dużo czasu jako cywilizacja na kłamstwa takie jak religia czy nienawiść wobec drugiego człowieka. A ta natura, którą widzę właśnie teraz za oknem - to moim zdaniem manifest najwyższego piękna. To, że kiedyś, miliardy lat temu, z infinitezymalnie małych elementów zaczęła się reakcja, która uformowała atomy węgla, które połączyły się w te piękne organiczne konstrukcję jakimi są drzewa, kwiaty, ptaki i zwierzęta to najcudowniejsze co się kiedykolwiek wydarzyło i o czym wiemy. I to piękno jest dla nas bezlitosne - trwa szóste wymieranie, kolejna jesień gatunków. Staniemy się tylko osadem, zasypie nas popiół i ściółka i musimy się już z tym pogodzić. 



MUAM: Są na tej płycie także elementy rytualne, kojarzące się poniekąd z dark-folkiem, jak chóralne śpiewy, śpiew gardłowy, nagrania terenowe. Inspirowała Was taka muzyka podczas nagrań tego materiału?

Maras: W pewnym sensie jest to nadal studiowanie tego co można po prostu robić z dźwiękiem. Badamy jakie instrumenty dało nam ciało. Same sztuki wokalne po prostu nas mocno fascynują i moim zdaniem, wbrew temu co może się wydawać to one są chyba najtrudniejsze ze wszystkich rzeczy w muzyce. Elementy rytualne to fascynacja każdego z nas, bo trans też uderza w jakieś pierwotne i transcendentalne odczucia. Nagrania terenowe to nadal element zwykłej fascynacji dźwiękiem i jego miejscem w naturze.

Muzyki, jaka nas inspiruje jest całkiem sporo. Myślę, że chcemy oddać bardzo dużo dark jazzowej atmosfery, ale także dać trochę tego szalonego jazzu jak "Bitches Brew" Milesa Davisa czy "Naked City" Johna Zorna. Gdzieś jest w tym historia i metalowa gwałtowność, którą znaleźliśmy w takich projektach jak Furia czy Ugory, ale myślę, że takie rzeczy doszły do nas nawet z muzyki klasycznej - takiej jaką tworzył Igor Stravinsky, bo on też łączył łomot, piękno i niepokój w jedno. Są też takie wpływy, które uformowały tkankę rytmiczną i harmoniczną i są to takie projekty jak Krallice, Deathspell Omega i Będzie Buens Ende.


MUAM: A jaki jest wydźwięk myślnika w tytule utworu trzeciego?

Maras: To po prostu brak tytułu. Tekst jest tak krótki, że mógłby być tytułem samym w sobie.

MUAM: To jeszcze jedno podobne pytanie - zastanawiałam się też, czemu tytuł piątki jest po rosyjsku?

Maras: "Boga niet, ale kak priekrasno" to rzekomo słowa które Jurij Gagarin powiedział po powrocie na Ziemię - jednakże najprawdopodobniej autorem tych słów jest Chruszczow, który wykorzystał je w anty religijnej propagandzie. Poza tym, słowa które naprawdę Gagarin powiedział po powrocie, mówiły o pięknie Ziemi i tym, że powinniśmy to piękno chronić. I to bardzo pasuje do kontekstu tego, co my tworzymy. Trochę też tu mowa o religijności i o tym, że my jako ludzie lubimy dawać twarde stanowisko w kwestii Boga, lub w ogóle "wyższych bytów" -" na pewno są!","na pewno ich nie ma!". Rzadziej się słyszy - "nie wiem, nie mam dowodów", "czuję, że tak może być, ale nie jestem pewien". I z religii i ślepej wiary lub właśnie rzeczy całkowicie odwrotnej, czyli totalnej antypatii i negacji wobec innych wierzeń, wyszło dużo złego, wyszło całe piekło jakie zgotowaliśmy innym. 



MUAM: Dzieląc się pierwszym albumem udostępniliście jedną fotografię i posługiwaliście się pseudonimami. Obecnie występujecie już pod imionami i nazwiskami. Co spowodowało, że otworzyliście się bardziej?

Maras: Jeśli tak jest, to czekam aż podasz prawdziwe imię i nazwisko naszego perkusisty hahaha. Ja sam je poznałem w sumie parę miesięcy po tym jak zaczęliśmy grać. Na płytach dalej podpisujemy się pseudonimami. Zdjęcia jakieś tam muszą być, bo wiesz, marketing wizerunek, sranie w banie. Ale generalnie nie chcemy zwracać na siebie uwagi, bo to nie my w tym wszystkim jesteśmy najważniejsi.

MUAM: Wasze nazwiska są podane w informacji prasowej, którą się ze mną podzieliłeś, ale nie drążmy tego tematu :) W związku z tym, że jedną z moich pasji jest rysowanie, nie mogłabym nie zapytać o okładkę wydawnictwa. Wiem, że jesteś jej autorem i współpracowałeś przy jej powstawaniu z innym artystą, Jeżem. Opowiedz proszę więcej na ten temat.

Maras: Źle się to zgrywa z ostatnim zdaniem z poprzedniej odpowiedzi, ale dobra, niech będzie hahaha. Malowanie i rysowanie towarzyszy mi od bardzo wczesnych lat mojego życia tak jak muzyka. Wbrew pozorom uważam, że to bardzo podobna materia. Z Jeżem znamy się z grupy artystycznej, w której razem się udzielamy w Poznaniu. Wiedziałem, że zestawienie mojej chaotyczności i mało kontrolowanej taszystycznej ekspresji zagra bardzo dobrze z jego pięknym, ekspresjonistycznym szkicownictwem. Wypiliśmy parę piwek, puściłem mu album, namalowaliśmy dwa obrazy naraz i jeden z tych obrazów zagrał dobrze jako okładka.


MUAM: Tworzysz grafiki dla Doli, lecz także wiele innych dzieł, które między innymi można obejrzeć na Twoim instagramowym profilu (https://www.instagram.com/potrojny_maras/) Jestem zafascynowana Twoimi pracami malarskimi. Ciekawi mnie bardzo technika Twojej pracy. Podpisując je wspominasz między innymi o akrylu, papierze i kleju na płótnie. Jak powstają Twoje obrazy?

Maras: Dużo eksperymentuje ostatnio właśnie z takimi tworzywami jak gwasz, pękający werniks, podarty i pomięty papier, przyklejony farbą i klejem do płótna. Dużo jest w tym nakładania warstw i improwizacji bez większego planu. Czasem robię też coś bardziej przemyślanego, ale nie są to duże formaty bo to rzecz która bardzo pochłania czas, a rzeczy niedokończone okropnie mnie męczą.


MUAM: Co Cię inspiruje do tworzenia dzieł plastycznych? Czy jest to dla Ciebie forma odpoczynku i oderwania od codzienności, czy forma działalności artystycznej, która bezpośrednio koresponduje z muzyką, którą tworzysz?

Maras: Nie poświęcam się niestety temu tak bardzo jak bym chciał. Jest część która bardzo dobrze koresponduje z Dolą, ale większość to moje własne introwersje. Okładka Kijów jest np. efektem bardzo złych i ciężkich dni w moim życiu, ale też działa jako okładka do tego utworu i chłopakom bardzo się spodobała. Inspiruje mnie głównie moja prywatna sfera życiowa, a także moja relacja z ojcem, który również malował.


instagram.com/potrojny_maras/

MUAM: Wróćmy jeszcze na chwilę do albumu. W pracach nad nim wspomogli Was przyjaciele, także ci, którzy udzielają się w innych toruńskich zespołach, jak Mag czy Diuna. Wiem, że scenę muzyczną w tym mieście cechuje szczególna więź i przyjaźń. Opowiesz mi o niej więcej?

Maras: Wynika to głównie z tego, że wszyscy spotykamy się w tej samej przestrzeni salkowej przy ulicy Targowej. Tak, myślę, że każdy z nas jest sobie bliski i dużo współpracujemy. Wzajemnie nagłaśniamy sobie koncerty, robimy teledyski, motywujemy się i wspieramy. To są cudowni ludzie, których bardzo cenię i szanuję. Bardzo bym chciał by nasza salka, jakkolwiek pysznie to nie zabrzmi, była znana w Polsce i na świecie, bo akumulacja wyjątkowo zdolnych ludzi jest tu niesamowita. Kostek z Diuny użyczył nam swojego niskiego głosu w 3 i 6 utworze. Nikt z nas tak dobrze dołów nie wyciąga jak on. Karolina, mimo iż członkinią zespołu żadnego nie jest, to na salce często bywa i też potrafi zaśpiewać pięknym, czystym, jasnym głosem. A no i Kostek zainspirował bardzo mocno tekst do utworu 3 pewnym bardzo mądrym i emocjonalnym wpisem na swoim Facebooku. Swoją drogą to bardzo mądra i oczytana osoba, trudno mi znaleźć w sumie kogokolwiek z moich znajomych, kto mógłby z nim w tej kwestii konkurować.

MUAM: Na singlu "Kije" pojawi się już niedługo b-side, "Drzewa", którego nie znajdziemy na albumie. Czy będzie on utrzymany w podobnym charakterze, jak album, czy będzie to zupełnie odmienna muzyczna historia, próba czegoś innego?

Maras: Ten utwór to improwizacja utrzymana w ambientowo-dronowej stylistyce. W pewnym sensie jest inny od tego co robimy, ale mógłby wejść na najnowszy album. Chciałbym robić więcej takich rzeczy, ale to raczej nie jest droga dla Doli.

MUAM: Album zadedykowany został pamięci Żanety B. Rozwiniesz ten wątek, czy to sprawa prywatna, o której nie chcesz mówić?

Maras: Pani Żaneta to bliska osoba naszemu zespołowi, członek rodziny Grona. Parę razy nawet nocowała nas po próbach, robiła nam obiad. Jej śmierć zaskoczyła nas kilka dni przed wyjazdem do Monochromu. Uznaliśmy, że musimy uczcić jej pamięć. 



MUAM: To na koniec jeszcze jedno pytanie - o czym marzycie jako zespół, poza tym, że o powrocie na scenę i poszerzaniu oddanego grona fanów Waszej twórczości? Może jest to wyśniona współpraca z artystą, który Was inspiruje?

Maras: Ciężko mówić o marzeniach na przyszłość w kontekście tego, co mówiłem wcześniej, bo nasz koniec nadchodzi szybciej niż myślałem. Chyba właśnie najbardziej mi się marzy by chwila trwała. Ta dobra chwila, która teraz jest. Jest ciepło, mam w miarę za co żyć. Moi koledzy z zespołu są w dobrym stanie i są względnie zdrowi. Jadę niedługo w góry z moja partnerką i psem. Świat się jeszcze nie kończy. Dobrze, jakby wszyscy tak mieli, bo na południu ludzie cierpią z powodu kryzysu o wiele bardziej niż ja tutaj. To wszystko jest najważniejsze, robienie muzyki w tych czasach to głupi kaprys. Grono fanów nie musi być jakieś potężne. Najlepiej to takie byśmy mogli dzięki niemu żyć na poziomie takim, jaki zapewniają nam nasze prace. Ale ważne, żeby to oni mieli dobrze, bo muzyką chcę pomóc ludziom, którzy tak jak ja są zwyczajnie załamani końcem.

Jeśli chodzi o marzenia muzyczne - bardzo cieszę się na trasę z zespołem Ugory którego jestem wielkim fanem. Z Marcelem (założyciel Ugorów) umawiamy się na jakieś granko już jakiś czas. Może niedługo się uda. Z Bartkiem z Próchna (inny projekt Marcela z Ugorów) też już się umówiłem na granko. Zmiksowałem najnowsze wydawnictwo z katalogu Arcadian Industry, czyli zespół Misguided i uwierz, że będzie o tym głośno. W drodze jest także nowy album Faustyny z Biesów, który miksuję. Nie narzekam na kolaborację. Może fajnie byłoby pograć coś z Sarsem z Furii bo bardzo mnie fascynuje. No i kurcze chociaż bym trochę pogadał z Aphex Twinem, bo to mój osobisty bohater w którego jestem wpatrzony od zawsze. Trudno mi mówić o marzeniach moich kolegów z zespołu, ale zapytam ich jak dojadę, bo właśnie zmierzam pociągiem na salkę. Ale pewnie Kuba chciałby zagrać coś z Johnem Zornem, albo pojammować chwilę z ARRM, a Mateusz... on też by się ucieszył na gadkę z Aphexem, ale ciężko mi określić coś więcej, bo słucha on tyle różnych rzeczy, że nie ma u niego pewnego typu.


MUAM: Dzięki wielkie za wszystko!



Maras: Dziękuję - dzięki Tobie szybko minęła mi podróż na linii Warszawa - Toruń w 8 osobowym przedziale TLK i 30 stopniach :). Cudowne pytania i cieszę się, że mogłem się rozgadac na ważne dla mnie tematy. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!!! 

MUZYKĘ DOLI ZNAJDZIECIE NA BANDCAMPIE: https://dola.bandcamp.com/