wtorek, 20 kwietnia 2021

Mānbryne - Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy (9.04.2021)


Black metal w "trumiennej" odsłonie to estetyka sama w sobie dość ograna. Trudno więc w tej kwestii o oryginalność i albumy wybitnie inne od tego, co znane i cenione. "Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy" Mānbryne wpisuje się w taką stylistykę bardzo silnie, jednocześnie wyróżniając się na tle podobnych wydawnictw przestrzennym brzmieniem i różnymi dodatkami. 


To bardzo emocjonalny album - poświęcony pamięci zmarłego w 2020 roku Maxa von Sydowa, aktora znanego między innymi z występów w filmach Ingmara Bergmanna, thrillerze "Wyspa Tajemnic" i w ostatnich odsłonach "Gwiezdnych Wojen". Refleksyjność i melancholia zderzają się z wykopem, blastami i przeszywającym mrokiem.

Egzystencjalne rozterki  i rozważania są na porządku dziennym tym bardziej w ostatnich miesiącach, niezależnie od tego, w jakim jest się wieku, sytuacji społecznej czy ekonomicznej. Doprawione black-metalowymi dźwiękami pozwalają uwolnić emocje. To spójna płyta, której nie tylko świetnie się słucha, ale też taka, która skłania do myślenia.

Mānbryne tworzą doświadczeni muzycy, którzy niejedno już przeszli. Słychać to w dźwiękach przez nich tworzonych. To dojrzały album świadomych artystów, którzy debiutują w tym konkretnym składzie, ale mają na barkach pokaźny bagaż muzycznych i życiowych doświadczeń, które z powodzeniem wykorzystują w swojej sztuce. Powołując się na koncept nawiązujący do średniowiecza świetnie oddają obecne nastroje i sytuację na świecie. Ból istnienia jest teraz przecież silniejszy niż kiedykolwiek, biorąc pod uwagę ostatnie kilkadziesiąt lat.

To muzyka o filmowym potencjale, oflankowana kinowymi cytatami z dzieł Kena Russella i Ingmara Bergmana, co dodaje jej wyjątkowości. Jest mroczna, zgrzytliwa, chwilami przerażająca, a jednocześnie niesamowicie wciągająca i uzależniająca. Warto zwrócić uwagę na teksty, które mimo wykorzystania growlu są bardzo wyraźnie zaśpiewane / wykrzyczane /wypowiedziane. To dodaje muzyce dodatkowego wymiaru. 

Teoretycznie są to dźwięki dla dość wąskiej grupy słuchaczy, wielbiących metalowe ekstrema. Ale czy na pewno? Myślę, że nie tylko, bo jest tu sporo odniesień do innych estetyk. No i jest jeszcze inna kwestia... Jedno jest pewne - wszyscy kiedyś umrzemy i trzeba się tak, czy inaczej z tym faktem pogodzić. Ten album to jeden z tych, który pozwala śmierć oswoić. 

85% 

Posłuchaj płyty: Mānbryne -  Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy