czwartek, 22 kwietnia 2021

GOLD - The Shame Should Not Be Mine - Live at Roadburn Festival 2021 (16.04.2021)

Roadburnowy weekend przyniósł wiele ciekawych występów i premier, ale jeden z nich, poza porcją fantastycznej muzyki, był niezwykle ważny ze względu na osobisty charakter i przesłanie. Mam tu na myśli wyjątkowy koncert grupy GOLD, która wykonała materiał zatytułowany "The Shame Should Not Be Mine", opisujący osobiste przeżycia wokalistki Mileny Evy. Trwający niespełna trzy kwadranse występ zmroził krew w żyłach, poruszył do głębi i skłonił do refleksji nad losem kobiet w patriarchalnym świecie.

 


 

Pandemia to czas sprzyjający rozważaniom i przemyśleniu pewnych spraw, z którymi zmagaliśmy się od lat, odkładając je na bok lub starając się zapomnieć. Z pewnością każdego z nas spotkało coś, o czym nie chciał mówić, z czym nie chciał się pogodzić. Oczywiście nie będę tu oceniać wagi poszczególnych zdarzeń, wyróżniając jedne nad innymi. Pewne jest natomiast, że z ogromną traumą od lat zmaga się Milena Eva z GOLD, o czym po latach odważyła się opowiedzieć w nowych piosenkach.

Artystka walcząc z twórczą niemocą w domowych warunkach zarysowywała szkice nowych utworów na wiolonczeli, a słowa, które zdecydowała się zaśpiewać przyszły same, z głębi duszy, intuicyjnie. Była to dla niej pewnego rodzaju terapia, pozwalająca ostatecznie pogodzić się z tym, co dotknęło ją przed laty. Podzieliła się z fanami swoim najgłębszym sekretem, niosącym ze sobą wstyd, żal, samotność i stres, takim, który ostatecznie ukształtował jej osobowość. 


 

Milena stała się ofiarą gwałtu. Pisząc otwarcie o tym, co ją spotkało, chciała wesprzeć tych w podobnej sytuacji, przynieść im ukojenie za pomocą muzyki, która od lat towarzyszy jej także w tych najtrudniejszych chwilach. Tak powstało "The Shame Should Not Be Mine" - materiał mroczny, eksperymentalny i bardzo szczery. 

GOLD wykonali tę muzykę po raz pierwszy na tegorocznej edycji festiwalu Roadburn, na dużej festiwalowej scenie, dla wirtualnej publiczności. Choć w samym pomieszczeniu było niezwykle cicho, emocje sięgały zenitu. Wyraźnie wyczuwalne było wzruszenie wokalistki, a jednocześnie ogromna radość z możliwości występowania na scenie. 



Nowe utwory były nagrywane w domowych warunkach, a zespół nie bardzo miał jak ćwiczyć w pełnym składzie, a mimo to wszystko zabrzmiało świetnie. Był to bardzo spójny i bardzo mocny set, który poruszał serce. Mroczne partie syntezatorów przeplatały się z gitarowo-perkusyjną agresją, a dopełniał je wyrazisty i szczery wokal Mileny.  Muzycy dali z siebie wszystko, pokazując, że są nie tylko doskonale zgraną ekipą, rozumiejącą się bez słów, ale drzemią w nich nieograniczone pokłady artystycznej energii, która przekłada się na najwyższą jakość twórczości.

Ciekawe, czy będzie okazja posłuchać tego materiału na płycie. Już teraz wiadomo, że byłby (a właściwie już jest) doskonałym następcą "Why Aren't You Laughing" z 2019 roku.