czwartek, 2 lipca 2020

Zaginione płyty 2020 - KWIECIEŃ - CZERWIEC

Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się takiego roku 2020. Zamrożenia, odmrożenia, faworyzowanie jednych zawodów nad innymi, bezprawne decydowanie kto jest ważniejszy, a kto ma się podporządkować, nagłe zamknięcie wielu możliwości kontaktu ze sztuką i zmuszenie jej twórców do poszukiwania nowych form aktywności. Stagnacja. Koncerty online, live streamy, przekładanie tras na kolejny rok, przekładanie premier albumów, odwołania, zwroty i wciąż brak jasnych wytycznych dotyczących organizacji przyszłych wydarzeń - od tych przykrych sytuacji robi się już niedobrze, a końca tego pasma absurdów nie widać. Na szczęście wielu niekomercyjnych artystów mimo różnych przeciwności losu wciąż nagrywa i wciąż wydaje swoją twórczość, najpierw cyfrowo, później na nośnikach.

Przyznam szczerze, że obawiałam się bardzo o ten kwartał i o to, czy znajdę wystarczającą liczbę dobrych lub chociaż obiecujących płyt, by się dzielić regularnie co kilka dni opiniami na ich temat, nie wspominając już o cokwartalnym cyklu "zaginionych płyt". Na szczęście niepokoje okazały się niesłuszne - płyt mniejszych i większych wciąż jest tyle, że nie sposób pochylić się szczegółowo nad każdym wartościowym wydawnictwem. Poniżej subiektywny przegląd tego, co ukazało się od kwietnia do końca czerwca, a o czym jeszcze nie opowiadałam.



SOUNDRIVE

Immortal Onion - XD

XDZVONX - Everything We Dreamt About 

An Autumn For Crippled Children - All Fell Silent, Everything Went Quiet

Błoto - Erozje

Perfume Genius - Set My Heart On Fire Immediately

Muzz - Muzz


Do Nothing  - Zero Dollar Bill EP (10.04.2020) 


Ta debiutancka EPka ma więcej energii niż niejeden album długogrający. Chłopcy z Nottingham wiedzą, jak połączyć post-punk z garażowym brudem. To tylko siedemnaście minut, ale za to jakich... Słucha się tego świetnie, chętnie się do tego materiału wraca. Jest trochę indie, trochę w stylu Talking Heads, trochę punkowo, do tego narracja w stylu pierwszych płyt Blur, na czele z "Parklife", są dobre teksty. Pozostaje czekać na pełny album i mieć nadzieję, że będzie równie dobry.  




Shoegaze & Dub -  w/Friends vs.The Versions (10.04.2020)



Tym razem dwie wersje tej samej płyty - obie z 10 kwietnia. Jedna ze ścieżkami wokalnymi, na której udzielają się goście, między innymi Joanna Bielawska i Karolina Medycka, druga z wersjami instrumentalnymi. Nad obiema pieczę sprawował Karol Schwarz z Nasiono Records. To bardzo ciekawy materiał, który pasuje do różnych okoliczności, w zależności od potrzeb emocjonalnych słuchacza. "Shoegaze & Dub" to owoc zainteresowania estetyką shoegaze, dub, reggae oraz działaniami neodubowego berlińskiego projektu "Rhytm & Sound". W tekstach znajdziecie zaś niewesołe wnioski dotykające tematyki depresji, rezygnacji i cierpienia. Ciekawy pomysł.


Tęskno - Tęskno ( 17.04.2020) 


Nowa płyta Tęskno to solowe dzieło Joanny Longić. Dziesięć urokliwych, popowo-elektronicznych ballad to świetne towarzyszki przy pracy, jeździe samochodem czy odpoczynku. Asia śpiewa jak zawsze z uczuciem - trochę nostalgicznie i bardzo eterycznie. To album osobisty i bardzo ciepły - taki prosto z serca.  Jest fortepian, są skrzypce i jest mnóstwo okazji do wzruszeń. Właśnie o to tu chodzi. 





Próchno - Niż (18.04.2020) 


Próchno to projekt muzyków grup Ugory, Złota Jesień, Artykuły Rolne, Obiekty i DRAH. Niemal rok po debiucie trio wraca z nowym wydawnictwem. Jest intensywnie, transowo, hałaśliwie i trochę eksperymentalnie. Album jest bardzo surowy, nieokrzesany i bezkompromisowy - został zarejestrowany spontanicznie, podczas pierwszego spotkania muzyków w tej sprawie. Choć członkowie wywodzą się z różnych muzycznych światów, stworzyli razem coś niezwykłego. Tu nie ma wyróżniania kogokolwiek, jest współpraca i spójny materiał. Fajnie, że udało im się stworzyć tak luźny, stale rozwijający się projekt.


Glątwa - Brzask EP (24.04.2020) 



Paweł Przyborowski, Kasia Siepka i Maciej Łbik przypominają o sobie krótką EPką. "Brzask" to zapowiedź długogrającego nowego albumu tria. W tych nieco ponad dziesięciu minutach zawiera się jednak esencja inspiracji i upodobań artystów do muzyki filmowej, retro-elektroniki i poszukiwania czegoś nowego w gitarowych przesterach. To podobnie jak projekt Byty, w którym Przyborowski współpracuje z Sebastianem Lipińskim, powiew świeżości na polskiej scenie elektronicznej. Nieco orientalny "Bór" z fantastyczną psychodeliczną partią klawiszy i gitarowym odjazdem oraz nawiązujący do lat osiemdziesiątych, rozmarzony "VHS" pobudzają apetyt na więcej. Czekam niecierpliwie na album!

Tim Bowness/Peter Chilvers - Modern Ruins (1.05.2020) 


Tego głosu można słuchać w nieskończoność. To jeden z tych wokali, które koją nerwy, relaksują i dają poczucie wewnętrznego spokoju. Tim Bowness ma w sobie niezwykłą siłę, to wiadomo od lat. Tym razem udziela swojego głosu w duecie z Peterem Chilversem, znanym ze współpracy z Brianem Eno. Efektem ich wspólnych działań jest bardzo melancholijna, eteryczna płyta. To nostalgiczne kołysanki, do których warto wracać wielokrotnie, gdy potrzeba takiej delikatnej muzyki. To nie pierwsza współpraca muzyków - na kontynuację nagrań po debiucie fani czekali aż osiemnaście lat. Oczywiście artyści udzielali się solowo bądź w innych projektach w międzyczasie. "Modern Ruins" brzmi fantastycznie i z pewnością sprosta oczekiwaniom fanów obu panów.

Austra - Hirudin (1.05.2020) 


Katie Stelmanis wraca z czwartą płytą. Taneczne podkłady, brzmienia instrumentów klasycznych i delikatny wokal komponują się świetnie. Bliższe popowej estetyce fragmenty przywodzą na myśl Abbę, jednak artystka wykracza daleko poza takie szufladkowanie. Jej nowy album jest zapisem osobistych przeżyć, a także próby rozpoczęcia życia od nowa, zmian zarówno prywatnych jak i zawodowych.

O tle fabularnym opowiada tak: "Myśląc o toksycznych związkach, zaczęłam czytać o pijawkach - wyjaśnia. Dowiedziałem się, że kiedy ssą twoją krew, uwalniają peptyd o nazwie hirudin, który jest najsilniejszym antykoagulantem na świecie. Tak więc, chociaż same pijawki są uważane za pasożytnicze, mają również zdolność do leczenia. Podobnie jak w przypadku toksycznych związków, które dają ci szansę na rozwój i zdobywanie wiedzy o sobie." 

Nowy materiał Austry pełni więc w pewnym sensie rolę oczyszczającą, jednak w pełni broni się pod względem artystycznym. Katie śpiewa szczerze i emocjonalnie. Do współpracy zaprosiła nowych gości, między innymi muzyków duetu Kamancello, którzy zagrali na wiolonczeli i kemancze, o których nowej płycie opowiem niebawem, a także muzyków noise'owego c_RL. Piękny to album, momentami przepiękny. Warto poświęcić mu trochę czasu.


Cmpny Of Anmls - Iaras (4.05.2020)




Klimatycznie, hipnotycznie, psychodelicznie -  tak brzmi drugi album Cmpny Of Anmls. To jedna z najciekawszych psychodelicznych płyt tego roku. Przesterowany wokal, przeszkadzajki, niespiesznie snujące się melodie tworzą eteryczną atmosferę, która udziela się słuchaczowi. Ciekawe są też partie gitar. Fajnie się pływa w tych dźwiękach, fantastycznie brzmią, gdy odkrywa je się podczas podróży. Świetnie odnalazłyby się też na radiowej playliście jakiejś wieczornej audycji. Trochę indie, trochę dream pop, trochę psychodelia i odrobina gitarowego szaleństwa i mamy przepis na bardzo dobry album. Taki zdecydowanie do słuchania wielokrotnego. Fani Slowdive i Cigarettes After Sex będą zachwyceni.



Formoza - Albuqerque Blues (11.05.2020) 


Formoza - Albuqerque BluesGratuluję już z góry każdemu, komu uda się bez zająknięcia wymówić tytuł tego wydawnictwa. Bartosz Boro Borowski musiał mieć niezły ubaw układając go i wyobrażając sobie wysiłki wypowiadających ten tytuł redaktorów radiowych na antenie. Na debiut Formozy składają się dwie kilkunastominutowe kompozycje pełne hipnotyzujących gitarowych zapętleń i nastrojowego malowania dźwiękami. Rozwijają się powoli, kołysząc i stopniowo angażując słuchacza nieco niepokojącym, tajemniczym nastrojem. Psychodelia pełną parą i miód na uszy dla wszystkich lubiących przestrzenne granie, a i z pewnością taka muzyka sprawdziłaby się jako filmowy soundtrack. Warto sięgnąć po ten album w chwilach relaksu na kanapie, a także wtedy, gdy potrzebny jest dreszczyk emocji. To trochę tak, jakby oglądało się film, którego akcja toczy się na pustyni - dość niespiesznie, a za jakiś czas z zaskoczenia następowałby zwrot w postaci ataku nieprzyjaciela. Do słuchania wielokrotnego.

Empathy Test - Monsters (22.05.2020) 



Synth pop jest w modzie, a przy okazji powstają świetne płyty artystów, którzy upodobali sobie ten gatunek. Kolejnym dowodem na to jest trzecie wydawnictwo londyńskiego Empathy Test. Ciekawy głos Isaaca Howletta niesie się wśród klawiszowych, rozpędzających się partii, budując klimat albumu. Brzmienie jest organiczne, nieco bardziej surowe i żywsze niż na poprzednich dokonaniach. To płyta, która z pewnością u wielu osób zasłuchujących się w popowo-elektronicznych balladach i utworach porywających do tańca na długo pozostanie w odtwarzaczu. I bardzo dobrze, bo jest naprawdę dobra.


Behemoth - A Forest (29.05.2020) 


Behemoth - A Forest Nergal i przyjaciele nie próżnują. W oczekiwaniu na kolejne długogrające wydawnictwo i w ramach rekompensaty za brak koncertów Behemoth wydał nietypową EPkę. Znajdziecie na niej koncertową i studyjną wersję jednej z moich ulubionych kompozycji The Cure, gdzie zaśpiewał ekscentryczny wokalista Shining, Niklas Kvarforth. Dziwnie słucha się tego wokalu, jednak sam cover broni się instrumentalną galopadą i pracą gitar. Wciąż jest tajemniczo, lecz bardziej brutalnie, brudno i groźnie. W pozostałych dwóch kompozycjach, które powstały podczas sesji nagraniowej ostatniego albumu "I Loved You At Your Darkest" słyszymy już to, z czego znany jest Behemoth - mroczne death metalowe growle, ostre blasty i pędzące partie gitar. Warto posłuchać.

Borowski, Miegoń, Kucharska - Puszcze Polski (5.06.2020)


Borowski, Miegoń, Kucharska - Puszcze PolskiLas to jedno z najwspanialszych miejsc, w jakim można się znaleźć - urzekające piękno natury, spokój, przestrzeń, cisza, wolność. To tam można naprawdę odpocząć, odzyskać równowagę, wyciszyć się. Wiedzą o tym doskonale mieszkający w Gdyni wspomniany już wcześniej Bartosz Borowski z Lonker See i jego przyjaciel znany z Kiev Office Michał Miegoń, którzy postanowili oddać uroki polskich lasów w ramach nowej płyty wspólnego projektu. Swoje czwarte wydawnictwo nagrali we trójkę, zapraszając do współpracy żonę Bartosza, cenioną na niezależnej scenie basistkę i wokalistkę Joannę Kucharską.  Artystka zaprojektowała też okładkę wydawnictwa.

"Puszcze Polski" to cztery kompozycje i trzydzieści minut refleksyjnej, rozwijającej się niespiesznie muzyki, która wprowadza w trans i nie daje o sobie zapomnieć. Świetnie nadaje się nie tylko jako towarzysz spacerów po lesie, lecz także jako podkład do różnych innych czynności, czy muzyka relaksująca. Zawieszona gdzieś pomiędzy post-rockiem, noisem, psychodelią i ambientem idealnie wpisuje się w czas zwolnienia, refleksji i wyciszenia. Słucha się tego bardzo dobrze. Szczególnie urzekła mnie kompozycja trzecia, "Bory Dolnośląskie" z przepiękną orkiestracją na końcu.

Darko US - Pt. 1 Dethmask (8.06.2020) 


Odrobina totalnego ekstremum i intensywnego wykopu? Jeśli lubisz ciężkie brzmienia i nie straszny ci deathcore, sprawdź ten album. To tylko 14 minut, ale tak naładowanych emocjami dźwięków, że ten czas trwania okazuje się wystarczający. To jazda bez trzymanki, muzyka dla osób o mocnych nerwach. Warto dać jej szansę, bo wykonana jest fantastycznie. Są galopady na ekstremalnej szybkości, są tajemnicze pogłosy i przestrzeń. Nie wierzysz? Sprawdź!




This Will Destroy You - Vespertine (9.06.2020) 


Post rock i ambient to muzyka ilustracyjna, emocjonalna i wzruszająca. Świetnie pasuje do popołudniowego odpoczynku i refleksji. To album skomponowany specjalnie dla Jordana Kahna - znanego szefa kuchni restauracji Vespertine. Co ciekawe, kolejność utworów ma przywoływać chronologię wizyty w restauracji - od zauważenia szyldu, po wejście i zaintrygowanie wnętrzem, wybór potrwa, ich przygotowania i podania oraz doznań wynikających z ich konsumpcji. Niezwykła to płyta.



Tengger - Nomad (12.06.2020) 


Miałam przyjemność poznać ich w Drizzly Grizzly, gdzie zagrali fantastyczny koncert dla kilkunastu osób. Koreańsko-japońskie małżeństwo na swojej nowej płycie łączy eteryczność wokaliz z delikatnymi brzmieniami klawiszy. To opowieść o wędrówce po świecie, poznawaniu ludzi i dzieleniu się swoją twórczością z osobami z różnych kręgów kulturowych. Piękna, wzruszająca historia podana w przepięknych dźwiękach. Warto się w nią zasłuchać.




Vysoké Čelo - Űrkutatás (12.06.2020) 


To nowe wydawnictwo wytwórni Opus Elefantum określono mianem space folkowo-elektronicznego i jest to całkiem trafna klasyfikacja. Urokliwe pogłosy, eteryczne wokalizy, delikatna elektronika. Trochę gitary akustycznej, miły wokal, tajemnicza narracja i mamy fantastyczny zestaw. Świetnie sprawdzi się podczas letnich wieczorów, delikatnie kołysząc i komponując się z ciepłym, orzeźwiającym powietrzem. Czego chcieć więcej? 





Hellvoid - Bass N'Roll (20.06.2020)


Charakterystyczny wokal, mocne riffy i przebojowość - tak brzmi Hellvoid. Siłą grupy są dwa pięciostrunowe basy, które budują melodię w towarzystwie perkusji i wokalu. Debiut grupy to pokaźna dawka muzyki - aż sześćdziesiąt minut dźwięków lżejszych i cięższych, lecz utrzymanych w rock and rollowej stylistyce. Dobrze się tego słucha, szczególnie gdy obie basowe gitary toczą ze sobą dialogi.

Szkoda, że na albumie nie ma spójności językowej, że część kompozycji zaśpiewana jest po polsku, a część po angielsku. Z drugiej jednak strony wokalista udowadnia, że świetnie radzi sobie w obu wersjach. Śpiewa bardzo emocjonalnie, z wyczuciem, a jego głos pasuje do podstawy instrumentalnej. To ciekawy i obiecujący debiut.



Vile Creature - Glory, Glory! Apathy Took Helm!  (19.06.2020) 


Wolno, mrocznie, nieprzystępnie, niebezpiecznie - tak jest na trzecim wydawnictwie Vile Creature. To propozycja dla osób o mocnych nerwach, lubiących intensywność i niespiesznie rozwijające się duszne, pełne niepokoju kompozycje. Fani The Body będą wniebowzięci. Tu nie ma miejsca na kompromisy - ma być brudno, strasznie, chwilami okrutnie. I właśnie to jest w tej muzyce najpiękniejsze.



Kall - Brand (19.06.2020) 


Najpierw był Lifelover. Później jego członkowie poszli w różnych kierunkach. Troje z nich założyło Kall. Jeśli lubisz gęste, powoli rozwijające się, pełne przesterów brzmienie, ten album jest dla Ciebie. Jest energetycznie, dynamicznie, bardzo gitarowo, a jednocześnie mrocznie, stonerowo i nieco sennie, chwilami hipnotycznie. Tak na zmianę. Black metal, post rock, psychodelia, a nawet pop, ale w wydaniu mrocznym, niepokojącym, skandynawskim. Słucha się tego bardzo dobrze.





OHHMS - Close (26.06.2020) 


Są z Wielkiej Brytanii, niewiele o nich wiadomo poza tym, że grają świetne, pełne energii koncerty i właśnie ukazuje się ich trzeci długi album. Jest ich pięcioro i działają od 2014 roku. Dzięki nowej płycie i kontraktowi z nową wytwórnią mają szansę dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

"Close" to pełna emocji podróż. Mrok kontrastuje z delikatnością, post-metalowy ciężar zderza się z shoegaze'ową eterycznością, a progresywna klimatyczność solówek z gęstymi riffami. To bardzo dobra płyta, której warto co najmniej kilka razy posłuchać. Taka z wyrazistym wokalem i taka, która się nie nudzi. Mocna i energetyczna, brudna i garażowa, ale zrównoważona melodyjnością i refleksyjnością. Szkoda, że trwa tylko pół godziny...

Bell Witch & Aerial Ruin - Stygian Bough Volume I (26.06.2020)  


Smutek, melancholia, tęsknota - takie uczucia towarzyszą odsłuchowi tego wydawnictwa. To wspólny projekt dwóch zespołów, łączących wspólne inspiracje ich muzyków - dark folk i doom metal. To muzyka niespieszna, klimatyczna, brzmiąca lepiej po zmroku niż za dnia. Trzej tworzący ten projekt muzycy uzupełniają się wokalnie i instrumentalnie, budując bardziej muzykę tła, czy emocjonalny podkład do rozważań, niż angażującą od pierwszego odsłuchu pasjonującą historię. Zawieszona gdzieś między życiem i śmiercią, nocą i dniem, światłem i ciemnością, zmiksowana i zarejestrowana przez Randalla Dunna - jeśli ten opis wystarczająco nie zachęcił was do posłuchania, to chyba już was nie przekonam do tego materiału.

Thomas Giles - Feel Better EP (26.06.2020) 


Trochę basu, elektroniki, gitary akustycznej, fajne melodie, ciekawe pomysły i dobry, różnorodny wokal - oto przepis na intrygujący materiał. Wokalista Between The Buried And Me, znany z działalności w zakresie metalowo-hardcore'owym postanowił zaprezentować się z nieco innej strony i w 2011 roku zadebiutował albumem "Pulse". Każdy kto zna Thomasa z działalności zespołowej, choć miał okazję doświadczyć jego talentu do odnajdywania się w różnej stylistyce, nie spodziewał się aż tak dużej zmiany - artysta bowiem zrezygnował zupełnie z growlu i ekstremalnie mrocznych gitar na rzecz atmosferycznych pejzaży i klimatu. W trzech nowych, własnych utworach śpiewa głębokim, przyjemnym dla ucha głosem, bawi się konwencją łącząc niezależną elektronikę z akustycznymi balladami i budując kilkunastominutową, wielobarwną opowieść. Szkoda, że ta płyta jest taka krótka...

                                                                                                                                                            

Tym razem będzie jeszcze jeden mały gratis. Wyjątkowo.

MM3 - Underwater (4.06.2020)

Nie, tu nie ma błędu - to nie jest nowa produkcja M83. To dopiero początek, zaczyn, pierwsza jaskółka czegoś większego, zupełnie nowego zespołu. W bardzo przyjemny sposób buduje pomost pomiędzy współczesnymi brzmieniami, a tym, czego słuchało się w latach osiemdziesiątych. Tu Tangerine Dream spotyka Darkside, w tle pobrzmiewa Pink Floyd i klubowa intensywność muzyki techno. Co będzie dalej nie wiadomo. Trzymam kciuki!