wtorek, 23 czerwca 2020

Hail Spirit Noir - Eden In Reverse (19.06.2020)

Hail Spirit Noir - Eden In Reverse

Grecki zespół wydaje płytę w znanej niezależnej wytwórni - tak mniej więcej mógłby brzmieć tytuł jakiegoś artykułu w greckich mediach, promującego przełomowy album rodzimego zespołu, który podpisał zagraniczny kontrakt. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku Hail Spirit Noir, grupy, która postanowiła podzielić się czwartym albumem na łamach polskiej wytwórni Agonia Records. Nowe wydawnictwo Greków to odważny krok w kierunku międzygatunkowych poszukiwań. 




Grecki rynek muzyki niezależnej zaskakuje mnie coraz bardziej, okazując się kopalnią fantastycznych brzmień. Po Mechanimal, Villagers of Ioannina City i Electric Litany przyszła pora na porcję cięższego grania, oscylującego na pograniczu szalonych galopad i klawiszowych odjazdów.  Według prasowej notki powinna spodobać ci się ta płyta, jeśli lubisz brzmienia spod znaku Ulver, Oranssi Pazuzu, Borknagar czy Ghost. Słusznie, choć mam wrażenie, że to jeszcze bardziej uniwersalny album, który ma szansę zadowolić fanów różnych muzycznych stylistyk - black metalu, progresywnych pejzaży, ambitnej elektroniki czy psychodelicznych odlotów. Wszystkie te elementy łączą się tu w optymalnych proporcjach. To album trochę szalony, jednak jest w tej różnorodności sens. 

Muzycy tak o niej mówią: "To płyta nad którą spędziliśmy najwięcej czasu. Na początku eksperymentowaliśmy, nie wiedząc dokąd nas to zaprowadzi. Sytuacja rozjaśniła się po skomponowaniu pierwszych 3-4 utworów, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że mamy kierunek. Zrobiliśmy przejście od inspiracji muzyką lat 60-70tych do okresu 70-80. Nowe utwory są retro-futurystyczne i surrealistyczne, a jednocześnie bardziej progresywne, psychodeliczne i wymagające w stosunku do tego co nagraliśmy w przeszłości. Jeśli chodzi o teksty, album przedstawia zapisaną na nowo historię biblijnego raju, przedstawioną w sposób którego nie powstydziłby się Richard Dawkins lub Darwin. Stąd tytuł, Eden In Reverse". 

Cóż, koncept-album o takiej tematyce nie może być oszczędny w środkach wyrazu i lekki niczym popowa ballada. Z drugiej zaś strony tak wielowarstwowa muzyka dostarcza mnóstwa wrażeń kipiąc od emocji. Zaczyna się tajemniczo - od hipnotyzującej partii wokalnej i szalejącej w tle elektronicznej perkusji w "Darwinian Beasts". Później dołączają gitary i black-metalowe blasty. Nad niepokojącą aurą muzyki unosi się tajemniczy wokal. W tle rozbrzmiewają "ejtisowe" klawisze. Ten melodyjny metal wpada w ucho od pierwszego odsłuchu. Zmiany tempa, kosmiczne przejścia, nietypowa narracja nawiązująca do klasycznych płyt art i prog rocka -  w "Incense Swirls" jest wymagająco, ale bardzo przystępnie. 

W "Alien Slip Reading" nasycona kosmicznym odlotem melodia kołysze, jednocześnie wlewając w serce niepokój. Jest oryginalnie, a delikatny wokal mocno kontrastuje z instrumentalną podstawą. Pod koniec utwór zaskakuje taneczną, pulsującą energią. Napięcie rośnie z minuty na minutę, a rozmach finalnych partii przywodzi na myśl brzmieniowe szaleństwa w stylu Muse z okresu "Origin Of Symmetry", które znajdziecie w kompozycjach takich jak "Space Dementia" czy "Citizen Erased". 

W eterycznie rozpoczynającym się "Crossroads" śpiewa Lars Nedland z Borknagar. Uwagę zwracają tu wokalne dialogi na tle rozpędzających się gitar i miarowych uderzeń bębnów. Niepokojące przestery i klawiszowe zabawy wprowadzają w instrumentalny "The Devil's Blind Spot". Rozpędzony i poszatkowany "The First Ape On New Earth" to kwintesencja nowego brzmienia grupy. Opowieść kończy ponad dziesięciominutowy "Automata 1980" pełen przesterów i mrocznych pogłosów. Tu progresywne solówki przeplatają się z black-metalową gęstwiną i klawiszowymi szaleństwami. To tak jakby King Crimson zaczął toczyć pojedynki z Oranssi Pazuzu, zapraszając do wspólnej zabawy Tangerine Dream. Nieprawdopodobne.

To bardzo dobry album. Serio. Na początku może wydać się nieco dziwaczny, chwilami nieprzystępny i przeładowany różnymi inspiracjami, lecz z czasem odsłania swoje tajemnice, angażując słuchacza i przekonując do siebie. Każdy kolejny odsłuch przynosi nowe doznania. To jeden z najdziwniejszych, a zarazem najbardziej obiecujących albumów ostatnich miesięcy.

86%

Posłuchaj płyty: Hail Spirit Noir - Eden In Reverse