piątek, 14 lutego 2020

Nuda. - Nuda (22.01.2020)


Nuda. - Nuda

Płyty koncepcyjne, szalone partie instrumentalne, wpadające w ucho riffy, próby wymknięcia się gatunkowej przynależności są obecne na coraz większej liczbie płyt ukazujących się w ostatnich latach. Eklektyzm muzycznych opowieści dostępny w nadmiarze przestaje intrygować, zaczyna męczyć i może stać się z biegiem czasu…nudny. Tak, NUDNY. To słowo w tej recenzji może pojawić się jeszcze kilka razy w różnych konfiguracjach i jest to zabieg celowy. Jeśli szukasz albumu, który Cię zaskoczy i z każdym kolejnym odsłuchem zapewni Ci inne doznania, sprawdź debiutancki materiał Nudy. Jego tytuł różni się od nazwy zespołu brakiem kropki. To ważne. 


Nuda. to kwartet z Warszawy. Dwóch Marcinów i dwóch Michałów. Nie są debiutantami, udzielali się już w wielu projektach. Najbardziej znanym i cenionych przez wielbicieli różnych muzycznych stylistyk jest prawdopodobnie Voo Voo, współtworzony przez perkusistę Michała Bryndala. Gra on na bębnach także tutaj, a co więcej odpowiedzialny jest za warstwę wizualną twórczości zespołu, nagrywając teledyski swoim starym aparatem. Drugi Michał, Milczarek, to gitarzysta. Skład dopełniają Marciny - trębacz-kornecista Steczkowski i Jadach, kontrabasista. 

Muzyka Nudy. to awangarda, eksperyment, próba zdefiniowania wizji artystycznej twórców, którzy postanowili zrobić razem coś innego, nietypowego. Coś, co stanie się dla nich odskocznią od codzienności, miejscem do wyrażania emocji, do wspólnych improwizacji, dzielenia się pomysłami, zabawy z dźwiękiem. Jak sami mówią materiał z "Nudy" jest w 95% improwizowany, podobnie jak forma, w jakiej przedstawiają swoje dokonania na koncertach. To dźwięki pełne przestrzeni i pozostawiające słuchaczom szerokie pole do interpretacji. Nostalgiczne, chwilami niepokojące, innym razem przyprawiające o dreszcze, a czasem skłaniające do dryfowania w wyobraźni w rytm psychodelicznie płynących melodii. 

Eteryczne, delikatne, refleksyjne fragmenty takie jak "Państwowy Instytut Ciszy", czy "Towarzystwo Krzewienia Niewinności" zestawione zostały z tymi bardziej kołyszącymi jak "Transballadyna", tajemniczymi i szeleszcząco - szumiącymi jak "Styczeń w Międzyzdrojach" oraz zwariowanymi, jak odjechana "Sałatka z Pinezkami" ze świdrującą umysł partią trąbki i pełna instrumentalnych dialogów "Anatomia Nieprawdziwego Psa". Eksperymentalnie jest też w rozpoczynającej płytę "Rybie Rozpuszczalnej". 

Warto podkreślić, że tytuły nagrań bardzo trafnie odnoszą się do muzycznej zawartości. Jest tu spora doza absurdalnego poczucia humoru i czystej zabawy z dźwiękiem. Wyraźnie wyczuwalna jest pozytywna energia, która towarzyszyła muzykom w studiu, czemu wyraz dają w kompozycji drugiej, "Albo Kilka" zakończonej śmiechem i rozbrajającą rozmową, w której pada stwierdzenie "jeszcze dwadzieścia sekund nam zostało" - oczywiście do końca tego utworu. 

Muzyka Nudy jest więc dla tych, którzy zdecydowanie nudy nie lubią. Dla osób chcących odkrywać nowe dźwięki, szukających nieoczywistych połączeń brzmieniowych, ceniących sobie artystyczną wolność. Dla tych, którym chce się jeszcze skupiać na słuchaniu, poświęcać czas całym albumom w dobie singli i zanurzać w tym, co nieoczywiste. Jeśli należysz do tej grupy odbiorców, ta płyta jest dla właśnie dla Ciebie. 

87%

Posłuchaj płyty: Nuda. - Nuda