czwartek, 28 listopada 2019

Afenginn - Klingra (11.10.2019)


Afenginn - Klingra

Urzekający ciepłem wokal, potęga orkiestry symfonicznej, delikatność akustycznych gitar, fortepianu i niebanalne partie perkusji - tak pokrótce można by scharakteryzować brzmienie Afenginn - duńskiej grupy, której bliżej jednak do Wysp Owczych. Muzycy od lat współpracujący z farerską wytwórnią Tutl Records w ubiegłym miesiącu podzielili się siódmym albumem studyjnym. Czym zaskoczyli na "Klingrze"?

 
Muzyczna wrażliwość członków Afenginn nie zna gatunkowych granic. Nowoczesna elektronika dopełnia klasyczne brzmienia skrzypiec i fortepianu, które zostają przełamane jazzującymi partiami puzonu i gitarową melodyjnością. Całość dopełnia niebanalny wokal i atmosfera refleksyjności. To propozycja dla wrażliwych słuchaczy, ceniących w muzyce przede wszystkim ładunek emocjonalny. Świetnie słucha się jej późną nocą, zarówno przemierzając pustą drogę, jak i grzejąc się przy kominku. Eksperymentalność i przystępność występują tu w niemal równych proporcjach. 
 
Na czele Afenginn od lat stoi Kim Nyberg. To on jest odpowiedzialny za pejzażowe aranżacje. "Klingra" to koncepcyjna opowieść o kręgu i cyklach życiowych. Kompozycje składają się z zazębiających się struktur na wzór kół i przekładni, zegarowych trybików, odpowiedzialnych za poszczególne procesy niezbędne do funkcjonowania całości. Każdy detal albumu ma tu sens i znaczenie w kontekście całości, nadając jej filmowy, wręcz fabularny charakter. 

Opowieść rozpoczyna "The Impact", urzekający delikatnymi dźwiękami fortepianu i smyczkowym budowaniem nastroju. "The Colours" płynie melancholijnie, intrygując tajemniczymi pogłosami. W "Celestial Bodies" słychać elementy post rockowego budowania napięcia. Zachwyca melodia gitary, brzmienie fortepianu i perkusyjny puls.  W tle uroku całości dodają orkiestracje. 

"The Doubt" kołysze hipnotyzującą elektroniką i zachwyca nieuchwytną magią. "The Lighthouse" odkurza skryte w kącie wspomnienia, przywołując pamięć o bliskich, którzy odeszli. W "The Creation" uwagę zwraca dialog perkusji i fortepianu. To jeden z najbardziej epickich fragmentów. Płynnie łączy się on z "The Thanking" opartym na nostalgicznej melodii wokalu i fortepianowym akompaniamencie. W tle atmosferę buduje orkiestra. Całość wieńczy czarujący "The Aftershock", dopełniający epicki charakter historii. 

Ten album to najczystsze piękno. Dziewicze, nieskazitelne, zupełnie jak przyroda na bezludnej wyspie, nieskażona działalnością człowieka. Takie, które zapiera dech, wyciska łzy wzruszenia, urzeka delikatnością i pozostawia w duszy trwały ślad. Przekonajcie się na własne uszy. 

9/10