sobota, 31 sierpnia 2019

New Model Army - From Here (23.08.2019)


Czterdzieści lat pracy artystycznej, piętnaście albumów na koncie, tysiące zagranych koncertów i grono fanów na całym świecie to dorobek imponujący. Poszczycić może się nim grupa New Model Army, która ani myśli o muzycznej emeryturze. Artyści wciąż mają sporo do powiedzenia, co udowadniają na nowej płycie. 


„From Here” zyskał absolutnie wyjątkowe brzmienie dzięki temu, że został nagrany w Ocean Sound Recordings, zlokalizowanym na maleńkiej północnonorweskiej wyspie Giske, której malownicze widoki zapierają dech. To dwanaście kompozycji, przemyślanych i dopracowanych, nie tylko ciekawych muzycznie, lecz przede wszystkim niosących przesłanie na temat współczesnej sytuacji społeczno-politycznej na świecie. 

Muzycy opowiadając o pracy nad płytą podkreślali, że każdy z członków zespołu ma inny gust niemal w każdej kwestii, włączając w to tworzenie . Jedynym, co ich łączy jest „miłość do ponurych, otwartych, zimnych, surowych krajobrazów - wody, śniegu, skał.” Dlatego zdecydowali się na pracę nad płytą właśnie w norweskim studio na wyspie, gdzie mogli nieustannie patrzeć w niebo, przyglądać się morskim falom i topniejącemu śniegowi zdobiącemu zbocza gór. Nie bez znaczenia jest tytuł wydawnictwa, nawiązujący nie tylko do miejsca powstania, lecz także momentu w jakim byli muzycy prywatnie i zawodowo oraz jaki miało to związek z ogólną sytuacją na świecie. 

„From Here” to album inny niż poprzednie, a jednocześnie wyraźnie ugruntowujący zespołowy styl i niosący charakterystyczne emocje, które towarzyszą muzyce. Zawiera dźwięki, które trudno jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo – takie, które już gdzieś słyszeliśmy w dokonaniach New Model Army oraz zupełnie nowe inspiracje. Post punk, rock alternatywny, indie, pop, folk to nie wszystko – tu słychać jeszcze więcej, a poszczególne warstwy odkrywa się z każdym kolejnym odsłuchem. 

Jak już wspomniałam, warto przysłuchać się także tekstom, słodko-gorzkim, przepełnionym melancholią, refleksyjnością i mrokiem.  Do sytuacji na świecie i kondycji naszej planety nawiązuje „The Weather”. Refleksyjny jest „Never Arriving”, traktujący o rozterkach wewnętrznych i stanie ciągłego poszukiwania swojego miejsca.  

Płytę rozpoczyna „Passing Through”, przepięknie bujający, idealnie pasujący klimatem do jazdy nocą. Wyróżniają go galopujące partie perkusji i płynąca melodia. Muzycznie bardziej chwytliwy jest „Never Arriving”, z podnoszącą na duchu melodią.  „The Weather” czaruje orkiestracjami i emocjonalną narracją, „End Of Days” folkową lekkością gitar. „Great Disguise” zaskakuje odrobiną eksperymentalności, połamanych rytmów i subtelnością wokali.  

„Conversation” oraz „Watch and Learn” to kolejne przykłady kontrastu muzycznego ciepła i chłodnej liryki. Najwięcej dźwiękowej „radości” i energii jest zaś w opartym na partii gitary akustycznej „Where I Am”, któremu jednak nie brakuje charakterystycznej dla New Model Army refleksyjności. „Hard Way” to przykład połączenia folku i country oraz melodyjnych harmonii, bliskich poprzednim dokonaniom zespołu. 

Chyba największym zaskoczeniem na płycie jest „Maps” – atmosferyczny, bogaty w orkiestracje, bardzo przestrzenny. „Setting Sun” ujmuje psychodeliczną wstawką chóru i chwytliwym pulsowaniem, a wieńczący album utwór tytułowy to ośmiominutowe, epickie połączenie brzmień organów, pulsujących rytmów perkusji i melodii wokalu przywodzącej na myśl Jima Morrisona i jego refleksyjny ton opowiadania muzycznych historii. 

Czy jest to najlepszy album New Model Army trudno oceniać. Z pewnością spodoba się fanom dotychczasowej twórczości Anglików, może jednak też zaintrygować tych, którzy mieli do tej pory styczność z dokonaniami zespołu sporadycznie. To płyta równa i wymagająca kilku podejść, by odkryć, jakie skrywa tajemnice. Wycisza, koi nerwy i skłania do refleksji po dniu spędzonym w biegu. Warto sprawdzić, jak zabrzmi na żywo – muzycy odwiedzą kilka polskich miast w październiku. W Gdyni wystąpią 15 października w klubie Ucho. 

7/10