niedziela, 17 lutego 2019

Perfect Son - Cast (15.02.2019)


"Polak wyda płytę w słynnej wytwórni Sub Pop!", "Pierwszy Polak w amerykańskiej wytwórni Sub Pop" - między innymi takie nagłówki miały artykuły zapowiadające debiutancki album Perfect Son. O co ten cały szum?


Pamiętacie Coldair albo Kyst? Skromnego, utalentowanego chłopaka z akustyczną gitarą i fajnym wokalem? Tobiasz Biliński jest przykładem tego, że ciężka i wytrwała praca, ryzyko oraz śmiałe podążanie za marzeniami mogą zakończyć się sukcesem. Po trzech latach zbierania sił, muzyk powrócił z nowymi pomysłami i podpisał kontrakt z legendarną amerykańską wytwórnią z Seattle. 


Brzmienie "Cast" budują mroczne, hipnotyzujące, momentami taneczne syntezatorowe motywy, którym towarzyszą fortepianowe tła, ciekawe partie perkusji i ściany gitar. To zasługa współpracy Bilińskiego z inżynierem dźwięku i gitarzystą Maciejem Buźniakiem, perkusistami Jackiem Prościńskim i Hubertem Zemlerem, a także amerykańskim producentem Jeffem Zeiglerem, znanym z prac nad twórczością Kurta Vile'a i The War On Drugs.

Dziesięć kompozycji składa się na wielobarwną opowieść o odkrywaniu siły drzemiącej w człowieku i walce ze słabościami, lękami i demonami przeszłości. Jest to zapis wyboistej drogi, którą trzeba pokonać, by móc spojrzeć z nadzieją w przyszłość. Trudna tematyka pozostawia słuchaczowi dowolność interpretacji. Miłość, niepokój, strach, nadzieja, radość, nostalgia, niepewność - słuchacz znajdzie na tej płycie szeroką paletę emocji. 

Album jest naturalnym efektem artystycznego rozwoju Tobiasza. Słyszalne są w nim wpływy obu poprzednich projektów artysty. Cechuje go spójne, dojrzałe, niezwykle klimatyczne brzmienie, nie pozbawione filmowego potencjału. W wielu momentach jest ono znacznie lżejsze niż dawniej i mimo, że nasycone jest melancholią, to jest bardziej krokiem w kierunki światła, niż mroku. Słychać w nim wpływy Depeche Mode, Nine Inch Nails i James'a Blake'a

"Cast" rozpoczyna się delikatnie i tajemniczo od "Reel Me", który z minuty na minutę nabiera intensywności i czaruje połączeniem intensywności gitar, syntezatorów i bębnów. "Lust" zaskakuje partią instrumentów smyczkowych i dodaje do mrocznego brzmienia nieco lekkości w postaci ulotnej melodii. Tanecznie i przebojowo robi się we wpadającym w ucho singlowym.  "It's For Life". Kontrastuje z nim kolejny, pełen niepokoju i napięcia "Old Desires". 

 Psychodelia połączona z dream popowym rozmarzeniem i mrokiem to siła "So Divine". "Promises" przeplata zaś lęki charakterystyczne dla Nine Inch Nails ze świetnym riffami gitar i wyrazistym chórkiem. Skojarzenia z Pink Floyd (tylko pod względem tytułu) wzbudza siódmy "High Hopes". To pięknie rozwijająca się, emanująca spokojem elektroniczna ballada. Kolejny, dynamiczny "My Body Wants" natomiast ponownie zaprasza do tańca. Mroczne ukojenie przynosi "Wax", powoli narastający i stopniowo wprowadzający w emanujący delikatnością i subtelnością, melancholijny, finałowy "Almost Mine". 

"Cast" to odważny krok ku przyszłości artysty i przetarcie nowych, elektronicznych szlaków, a także, dowód na jego niezwykłą kreatywność i nietuzinkowość. Albumu słucha się znakomicie i chętnie się do niego wraca. Na wiosnę zaplanowana jest długa trasa koncertowa promująca to wydawnictwo. Kilka występów odbędzie się w Polsce. W Gdańsku muzyk zaprezentuje się 5 kwietnia. Ciekawe, co zaproponuje swoim fanom. 

8/10

Posłuchaj fragmentu: Perfect Son - Lust