czwartek, 31 stycznia 2019

9 Dni Muzyki Nowej - Gdańsk, Klub Żak, 30.01 - 3.02 – część 1


Nuży Cię radiowa komercyjna papka? Znalazłeś sobie odskocznię w postaci różnych odmian rocka, ambitnego popu, elektroniki, a może nawet jazzu, ale nie ekscytuje Cię już tak bardzo szeroko pojęta alternatywa? Chcesz odpocząć od zgiełku? Poszukujesz nowych muzycznych wrażeń? Jeśli odpowiedziałeś twierdząco chociaż na część z tych pytań, masz otwarty umysł, szukając nowych dźwięków nie zamykasz się w ramach jednego gatunku, to prawdopodobnie idealnym miejscem dla Ciebie będzie festiwal Dni Muzyki Nowej, którego dziewiąta edycja trwa od środy w gdańskim Klubie Żak.



9 Dni Muzyki Nowej - Gdańsk, Klub Żak, 30.01 - 3.02 – część 1



Pierwotnie wydarzenie miało odbyć się w dniach 16-20 stycznia 2019. Gdy jednak dwa tygodnie temu świat obiegły tragiczne wieści o śmierci prezydenta Gdańska, organizacja festiwalu stanęła pod znakiem zapytania. Dzięki wyrozumiałości artystów i ogromnemu zaangażowaniu ekipy Klubu Żak, udało się ustalić nowy termin, na przełomie stycznia i lutego.  W ubiegłym roku miałam przyjemność wziąć udział w finałowym koncercie festiwalu i doświadczyć występu Bastardy i Zeitkratzer. Zachwycona organizacją i nietuzinkowością muzycznych wyborów tym razem postanowiłam zaopatrzyć się w pięciodniowy karnet. Przesunięcie terminu i wcześniejsze zobowiązania jednak spowodowały, że mogłam wybrać się na trzy z pięciu festiwalowych dni. Opowiem wam pokrótce, co działo się każdego z nich. Przed nami odsłona pierwsza 😊


Część 1 – Jorgos Skolias & Piotr Rachoń / Pękala Kordylasińska Pękala (30.01.2019)


Festiwal rozpoczęła uroczyście dyrektor Klubu Żak. Magdalena Renk-Grabowska, która łamiącym się głosem podziękowała publiczności za wyrozumiałość oraz przybycie w nowym terminie i pokrótce przedstawiła program festiwalu, zapraszając jednocześnie na odbywająca się w przyszłym tygodniu zimową edycję festiwalu Jazz Jantar, podczas którego odbędzie się jeden z pierwotnie zaplanowanych na piątek 18.01 występów.

Środa nie jest najlepszym dniem na organizację koncertów, czego dowodem była stosunkowo niska frekwencja, szczególnie podczas pierwszego występu. Nie przeszkodziło to jednak zupełnie w całkowitym zasłuchaniu się w dźwiękach płynących ze sceny. Koncert Jorgosa Skoliasa i Piotra Rachonia był dla mnie gigantycznym zaskoczeniem. Odsłuchując nagrania w internecie, by przygotować się do niego nie spodziewałam się fajerwerków. Jak to jednak zwykle bywa, odbiór na żywo, w dogodnych warunkach akustycznych i klimatycznej sali sprawia, że dźwięki często nabierają wyjątkowości.


Pianista-eksperymentator i zasłużony wokalista bluesowy, inspirujący się także muzyką etniczną i jazzem w ubiegłym roku wydali wspólny album „Free”, który okazał się punktem wyjścia do jeszcze większej twórczej wolności i koncertowych improwizacji. Jak przed rozpoczęciem występu podkreślił Skolias, każde ze spotkań muzyków na scenie jest inne i sami jeszcze nie wiedzą, w którą stronę tym razem zaprowadzi ich muzyczna wyobraźnia. Zadedykowali swój czterdziestominutowy koncert pamięci Pawła Adamowicza, po czym rozpoczęli dźwiękową podróż w świat nieoczywistych fortepianowych odjazdów i psychodelicznych, przyprawiających o zawrót głowy wokaliz.

Piotr Rachoń dwoił się i troił, wydobywając ze swojego instrumentu zwariowane, pełne pasji melodie, gdzieniegdzie przełamując melancholię iście rockową energią i wzbogacając orientalizmami, które uzyskiwał np. Umieszczając na strunach fortepianu metalowy łańcuszek. Uroku jego grze dodawało rytmiczne uderzanie stopami o podłogę i kołysanie się w rytm dźwięków bez opamiętania. Rozumiał się bez słów z wokalistą, który bardzo sprawnie reagował na jego pomysły na aranżacje, dośpiewując wokalizy zawieszone gdzieś pomiędzy bluesem, jazzową improwizacją, a wydawaniem z siebie odgłosów – jęków, krzyków i szeptów.  Sprawnie modulował głosem. W szczególności ciekawie wypadły partie śpiewane niższym wokalem. Mimo powagi wydarzenia, na scenie nie brakowało humorystycznych akcentów. Publiczność rozbawiła wstawka w języku polskim z prośbą o wyregulowanie odsłuchu oraz informacja o zbliżającym się zakończeniu występu.

Po półgodzinnej przerwie niezbędnej do przearanżowania wyglądu sceny i ustawienia marimby, wibrafonu, perkusjonaliów i instrumentów elektroakustycznych rozpoczął się występ małżeństwa Pękala. Miłosz i Magda, znani także z Kwadrofonik oraz Hob-Beats Percussion Group, którzy odwiedzili Dni Muzyki Nowej już po raz trzeci, zaprezentowali materiał z ubiegłorocznego albumu „Modular”, pełnego perkusyjnych improwizacji skontrastowanych ambientowymi pejzażami, snującymi się sennie, kołyszącymi i kojącymi melodiami oraz szczyptą eksperymentalności w postaci elektronicznych, drone’owych przesterów.

W spokojnej, wyważonej i relaksującej koncepcji ich muzyki dało się odczuć ogrom emocji i miłości, która towarzyszyła komponowaniu nagrań. Artyści zadedykowali swoje najnowsze dzieło dzieciom i stworzyli ujmujące lekkością, niezwykle ciepłe zestawienie, przenoszące słuchacza do świata wyobraźni, marzeń i snów. W koncertowej setliście znalazły się zarówno nowe aranżacje kompozycji Witolda Lutosławskiego, jak również utwory autorskie Miłosza Pękali. 

Występowi towarzyszyły geometryczne wizualizacje, podkreślające charakter kompozycji. Zarówno Miłoszowi jak i jego żonie grało się tego wieczoru świetnie, czego wyrazem były nieznikające z ich twarzy uśmiechy. Nic w tym dziwnego - atmosfera w klubie jest, jak podkreśliła sama Magdalena Pękala, niezwykła, dzięki czemu każdy występujący przed żakową publicznością artysta odczuwa dodatkową energię i radość z dzielenia się twórczością ze słuchaczami.

Oba koncerty były bardzo udane i okazały się świetnym otwarciem dziewiątej edycji festiwalu. Jak wypadną kolejne dni dowiecie się już niebawem.