poniedziałek, 3 grudnia 2018

Birdpen - Poznań, Meskalina, 29.11.2018 [GALERIA ZDJĘĆ]


Małe, kameralne koncerty zapadają w pamięci najbardziej. Niewielka klubowa sala, która może pomieścić niespełna sto osób, niska scena i zespół na wyciągnięcie ręki tworzą niepowtarzalny klimat, umożliwiający bezpośredni kontakt artysty z publicznością. Do takich miejsc należy zlokalizowana w centrum przepięknego poznańskiego Starego Rynku klubokawiarnia Meskalina, którą w miniony czwartek odwiedził zespół Birdpen. 




Dave Pen i Mike Bird świętują w tym roku piętnastolecie wspólnej działalności. Z tej okazji postanowili wybrać się w trasę koncertową, w ramach której zawitali także do Polski na trzy występy - w Poznaniu, Warszawie i Krakowie, podczas których można było przekonać się, jak na żywo sprawdzi się materiał z piątego albumu zespołu "There's Someting Wrong With Everything", o którym miałam przyjemność już opowiedzieć wam kilka tygodni temu.  

Koncertowo Birdpen z duetu stał się kwintetem - śpiewającym i grającym na gitarach i klawiszach Birdowi i Penowi towarzyszyli na scenie basista, perkusista i klawiszowiec, dzięki czemu brzmienie zespołu stało się pełniejsze, bardziej selektywne i wyraziste. Muzycy podczas swojego ponad półtoragodzinnego występu zaprezentowali większość kompozycji z piątej płyty, uzupełniając koncertową setlistę o ulubione kompozycje z poprzednich wydawnictw, takie jak "Tookit", "The Chairman", "Off", czy "Like A Mountain", łącząc transowe elektroniczne zapętlenia z gitarowymi szaleństwami, tanecznym pulsem i lekkimi, wpadającymi w ucho melodiami. 

Muzyka Birdpen, podobnie jak twórczość Archive pełna jest kontrastów i ukrytych znaczeń. Pop spotyka tu elektronikę, muzykę eksperymentalną, shoegaze, rock alternatywny i rock progresywny. Bardzo istotną rolę pełnią tu także teksty, traktujące o kondycji współczesnego świata i ukazujące jego problemy w ironiczny sposób. Wsłuchanie się w słowa każdego z utworów skłania do refleksji i pozwala spojrzeć na życie z innej perspektywy. Było to możliwe podczas koncertu dzięki selektywnemu nagłośnieniu. Głosy Dave'a i Mike'a świetnie współbrzmiały i były fantastycznym uzupełnieniem różnorodnej, bardzo ciekawej muzyki. Występ stanowił spójną całość. Każdy z członków zespołu dał z siebie wszystko, za co zgromadzona publiczność nagrodziła ich gromkimi owacjami. 

W Meskalinie panowała tego wieczoru fantastyczna atmosfera. Muzycy i fani uśmiechali się do siebie, wymieniając się koncertową energią. Ze strony artystów poza "dziękuję" nie padło zbyt wiele słów, jednak nie było takiej potrzeby. Słuchacze kołysali się w rytm płynących ze sceny dźwięków, niektórzy nawet bardzo sprawnie tańczyli, a także chętnie wspierali zespół oklaskami i okrzykami. Szczególnie energetycznie wypadł zaprezentowany na bis "Off", w którym fani wspólnie klaskali z Dave'm oraz wieńczący koncert "Only The Names Change" z psychodelicznym odjazdem w finałowej części. 

Brytyjscy muzycy śpiewają na nowej płycie, że "zawsze musi być coś nie tak". Tym razem jednak na przekór wszystko przebiegło zgodnie z planem - klub otwarto o czasie, koncert rozpoczął się z praktycznie niezauważalnym, minimalnym opóźnieniem, zespół był w dobrej formie, a fani bawili się świetnie. Oby takich koncertów było jak najwięcej. 

Poniżej jeszcze kilka ujęć autorstwa Tomasza Ossowskiego: