piątek, 20 kwietnia 2018

A Perfect Circle - Eat The Elephant (20.04.2018)


A Perfect Circle - Eat The Elephant

Ile już razy słyszeliśmy, że za kilka miesięcy czy tygodni ukaże się nowy album Tool? Wciąż nic nie jest pewne, a ostatnim albumem zespołu pozostaje "10 000 Days" sprzed już niespełna dwunastu lat. Maynard James Keenan wielokrotnie wystawiał oczekiwania fanów na ciężką próbę i wypowiadając się w nie do końca przemyślany sposób znacznie nadszarpnął swoją reputację w ich oczach.

 
W zaistniałej sytuacji nikt nie spodziewał się, że 2018 rok przyniesie nowe wydawnictwo A Perfect Circle, wspólnego projektu kompozytora i wokalisty Tool z gitarzystą Billy'm Howerdelem. Muzycy postanowili zaprezentować premierowy studyjny materiał po piętnastu latach przerwy ("Thirteen Step" z 2003 roku był ostatnim albumem z nową muzyką) i otworzyć nowy, bardzo ciekawy rozdział w historii zespołu. 


Tytuł nowego albumu oznacza cierpliwe dążenie do celu metodą małych kroków i nie pozostaje bez znaczenia przy poznawaniu muzycznej zawartości wydawnictwa. "Eat The Elephant" z odsłuchu na odsłuch zyskuje i odkrywa kolejne warstwy, ujawniając skryte orkiestrowe aranżacje, potężne brzmienie perkusji i basu, pełne pasji gitarowe partie Howerdela, który dowodzi w nich swojego kompozytorskiego kunsztu, klawiszowe pejzaże, elektroniczne smaczki oraz ciekawe treści. Album wyprodukował Dave Sardy, współpracownik między innymi Oasis i Wolfmother, co miało niebagatelny wpływ na różnorodność brzmienia. Rozpoczynający płytę utwór tytułowy spokojnym tempem i lekko płynącą klawiszową melodią wprowadza w melancholijny klimat całości. Wyjątkowości dodają kompozycji jazzowe partie perkusji oraz poruszający śpiew Maynarda. 

Na albumie przeważają wielowarstwowe rockowe ballady, które stopniowo nabierają gitarowej mocy. Nie brakuje też jednak wycieczek w kierunku innych gatunków muzycznych takich jak pop, indie rock, elektronika, a nawet hip hop. Po wycofanym wprowadzeniu rozbrzmiewa rewelacyjny singlowy "Disillusioned", ujmujący zmianami tempa, gdzie emocjonalne gitarowo-perkusyjne eksplozje kontrastują z fortepianowym wyciszeniem. To jeden z najjaśniejszych punktów płyty. Trzeci "The Contrarian" utrzymany w nostalgicznej atmosferze, wprowadza odrobinę niepokoju, dzięki mrocznej, narastającej post rockowej gitarowej solówce. Perkusyjną galopadą, gitarową agresją i wykrzyczanym tekstem poraża pierwszy singiel z płyty, znany już od października ubiegłego roku "The Doomed".

Całkowitą zmianę nastroju serwuje piąta kompozycja, niezwykle skoczna " So Long, And Thanks For All The Fish", w której na tle radosnej, popowej melodii i tanecznego beatu rozbrzmiewają partie orkiestrowe i niepokojąca partia gitary. Tę wielowarstwowość odkrywa się dopiero po kilku przesłuchaniach i odrzuceniu pozornie nieistotnego tekstu, który nabiera znaczenia w kontekście całości płyty. 

Bujająca melodia "Talk Talk" zapada głęboko w pamięć i przypomina nieco spokojniejsze kompozycje Tool, zaś gitarowe sprzężenia pod koniec budzą skojarzenia z pierwszymi albumami Muse. Trafną kontynuacją tej kompozycji jest następująca po niej "By And Down The River" partia gitary w pierwszej części utworu przypomina trochę brzmienie The Cure. Później zaś staje się bardziej progresywna. Pop z indie rockiem przejmują stery ponownie w "Delicious". 

Klawiszowy, dwuminutowy "DLB" przynosi chwilę oddechu i delikatnie wprowadza w zwariowany, pełen elektronicznych przesterów i ocierających się o rap partii wokalnych "Hourglass", którego początek nasuwa skojarzenia z "The Catalyst" Linkin Park. Jest to ciekawa odmiana w dotychczasowej twórczości A Perfect Circle i powiew świeżości na albumie. Przedostatni "Feathers" to połączenie post rockowych gitar, progresywnej pejzażowości, nieoczywistej partii perkusji i emocjonalnego śpiewu Maynarda. Płytę wieńczy natomiast prawie siedmiominutowy "Get The Lead Out", zaskakujący elektronicznym, hipnotyzującym motywem i zapętloną, zmiksowaną partią wokalną. To drugi najbardziej nieoczywisty fragment "Eat The Elephant" po "Hourglass". 

Warstwa liryczna albumu podobnie jak większość przemyśleń Keenana to wielka zagadka. Autor wypowiadając się w wywiadach przed premierą "Eat The Elephant" celowo starał się unikać odpowiedzi na pytania o znaczenie tekstów piosenek, pozostawiając słuchaczom dowolność interpretacji, jednocześnie podsyłając jednak pewne wskazówki. W zapowiedziach płyty pojawiały się żartobliwe opowieści o rzekomym zamrożeniu Howerdela, który po wybudzeniu ze stanu hibernacji zastał zupełnie nową rzeczywistość, w której nie może się odnaleźć, między innymi załamując się na wieść o śmierci Davida Bowiego, Prince'a i Amy Winehouse, a także poddając w wątpliwość użyteczność iPhone'ów. 

Ta wymyślona historia jest dobrym punktem wyjścia do rozważań na temat współczesności, w której technologia ma ogromny wpływ na postępowanie ludzi i jak wyjaśnia sam Maynard "każdy ma (…) moc natychmiastowego wyrażania swoich ignoranckich, wrednych opinii pod auspicjami "dziennikarstwa"". Tym sposobem odnosi się także do polityki postrzeganej jednak z osobistego punktu widzenia człowieka, wynikającego z jego relacji z innymi ludźmi oraz poszukiwania sposobu na przetrwanie w zwariowanym świecie. 

Słuchając albumu nasuwa się także kilka filmowych skojarzeń. Historia o zamrożeniu Howerdela to motyw z "Idiokracji". "Disillusioned" zainspirował "What Dreams May Come" dedykowany pamięci Robina Williamsa, o czym wspomniał gitarzysta w jednym z wywiadów. W tekście "So Long, And Thanks For The Fish" pojawia się Major Tom odnoszący się do Davida Bowiego oraz księżniczka Leia z "Gwiezdnych Wojen". 

Okładka "Eat the Elephant" to dzieło inspirowane pracami przyjaciela muzyków, Alexa Greya, zasłużonego artysty ruchu New Age, specjalizującego się w duchowej i psychodelicznej sztuce obejmującej sztukę widowiskową, sztukę procesualną, instalacje, rzeźby, sztukę wizjonerską oraz obrazy. Połączenie twarzy dwóch twórców A Perfect Circle symbolizuje podział między półkulami mózgu, lecz także wypadkową kreatywnych pomysłów obu muzyków. "Eat The Elephant" to fuzja inspirujących tekstów Keenana i gitarowo-klawiszowych odjazdów Howerdela. To także muzyczna dokumentacja realiów dwudziestego pierwszego wieku, mająca odzwierciedlenie w wielowarstwowych, eklektycznych kompozycjach oraz warstwie lirycznej utworów. Warto sięgać po ten album wielokrotnie, by odkrywać kolejne elementy układanki. 

9/10