poniedziałek, 12 marca 2018

Lao Che – Gdański Teatr Szekspirowski – 11.03.2018


Nie od dziś wiadomo, że Lao Che to zespół wyjątkowy. Muzycy z Płocka od osiemnastu lat serwują swoim fanom niepowtarzalną fuzję muzycznych gatunków, przy okazji w żartobliwy sposób komentując otaczającą rzeczywistość. Miesiąc po premierze "Wiedzy o Społeczeństwie" wciąż nie milkną dyskusje na temat dźwiękowej i tekstowej zawartości albumu, zarówno wśród sympatyków zespołu, jak i krytyków muzycznych oraz poszukiwaczy nowych brzmień, a promująca wydawnictwo marcowo - kwietniowa trasa koncertowa wzbudza ogromne zainteresowanie słuchaczy w całej Polsce. Z dwudziestu pięciu koncertów wyprzedało się już dziewięć, w tym występ w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, który odbył się w minioną niedzielę. 








W recenzji siódmego albumu Lao Che pisałam, że "w dzisiejszych czasach niesamowicie trudno o
dobrą popową płytę, (…) która dzięki swojej przebojowości ma ogromny potencjał koncertowy." Muzycy, stosując się do ustanowionej przez siebie zasady na każdym kolejnym wydawnictwie obierają nowy muzyczny kierunek i koncept, tym razem przy akompaniamencie popowo-tanecznych rytmów poddając analizie pojęcie "społeczeństwo".

Kto jednak spodziewał się na koncercie przebojowych piosenek z przewagą łatwo wpadających w ucho rytmów mógł być bardzo zaskoczony. Zamiast na popową lekkość muzycy postawili na mroczne, transowe rytmy, które przepięknie podkreślały znaczenie tekstów i w pełni sprostały wymaganiom poszukujących słuchaczy. Zachowali przy tym swój charakterystyczny styl, łączący tak skrajnie różne gatunki muzyczne jak elektronika, jazz, reggae,  hip hop oraz dźwięki o orientalnym zabarwieniu. 

Podczas dwugodzinnego występu, na który złożyły się wszystkie utwory z najnowszego albumu, cztery kompozycje z "Dzieciom", trzy z wydanego przed sześcioma laty "Soundtracku" oraz niespodzianka w postaci coveru "Dziewiąta" z repertuaru Jazzombie (wspólny projekt muzyków Lao Che oraz Pink Freud) zgromadzona w Teatrze Szekspirowskim publiczność mogła podziwiać muzyczny kunszt każdego z siedmiu członków zespołu. To prawdopodobnie współpraca z trójmiejskim jazzowym kwartetem, na czele którego stoi Wojciech Mazolewski skłoniła Spiętego i przyjaciół do poszerzenia składu Lao Che o multiinstrumentalistę Karola Golę, który swoją nieprzeciętną grą na saksofonie barytonowym, flecie oraz klawiszach zdobył serca słuchaczy. Z mrocznym brzmieniem jednego z największych instrumentów dętych fantastycznie współgrały mięsiste dźwięki basu, ekspresyjna gra dwóch perkusistów oraz transowe rytmy klawiszy. Całości dopełniała rytmiczna gitara i jak zawsze świetnie zaśpiewane teksty przez Spiętego, a także djska pomoc Mariusza Densta zwanego Denatem, który swoim radosnym podrygiwaniem za stołem mikserskim rozładowywał atmosferę.  


O przepięknej sali teatru dysponującej doskonałymi warunkami akustycznymi wspominałam już przy okazji relacji z październikowego występu Wardruny oraz grudniowego koncertu SleepParty People. Również i tym razem selektywne nagłośnienie oddało w pełni potencjał kompozycji oraz pozwoliło cieszyć się każdym dźwiękiem,  sprawiając, że pozornie nieskomplikowane utwory nabrały wielowarstwowości i przestrzenności. Lao Che to zespół, który nie gra powtarzalnych koncertów – podczas każdej kolejnej trasy muzycy prezentują swoje muzyczne pomysły w nowych aranżacjach, zaskakując słuchaczy. Szczególnie w pamięci zapadła mi subtelna, jazzowa wersja "Polaka, Ruska i Niemca" z najnowszego albumu wzbogacona ciekawą partią gitary, nostalgiczna aranżacja singlowego "Nie Raj", bardzo mroczne wersje hip hopowych "Jestem Psem" oraz "Dziewiąta", a także transowe wykonanie "Govindam" na finał bisu.

Dwugodzinny występ był bardzo dobrze przemyślanym, spójnym spektaklem, który miał na celu skupić uwagę słuchaczy na przekazywanej w utworach treści. Układ kompozycji nie był przypadkowy. Zespół rozpoczął koncert od "Zbiega z Krainy Dreszczowców", gdzie jasny komunikat powtarzanego kilkanaście razy "uciekam" wyraźnie wskazywał kierunek interpretacji. Mocne, przepełnione goryczą teksty nawiązujące do obecnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce obejmującej tematy zawirowań prawnych, religijnych, edukacyjnych i wytykające narodowe przywary poruszały i skłaniały do refleksji. Zwieńczeniem podstawowej części koncertu było brawurowe wykonanie "Kapitana Polski" rozpoczynającego nowy album, będące jakby wołaniem o ratunek dla upadających wartości. 

Co ciekawe, znany z doskonałego kontaktu z fanami zespół tym razem zdecydował się na ograniczenie bezpośredniej słownej interakcji, skupiając się na jak najlepszym wykonaniu kompozycji. Spięty podczas koncertu odezwał się tylko dwa razy, po przywitaniu z fanami podkreślając, że występowanie przed gdańską publicznością to zawsze przyjemność, a następnie dziękując wszystkim za przybycie. Słuchacze również zachowywali się nieco inaczej niż zwykle na koncertach Lao Che. Radosne pogo i szaleńcze tańce ustąpiły miejsca marazmowi i skupieniu. Zgromadzeni z zainteresowaniem wsłuchiwali się w treść kompozycji, chłonąc każde słowo i podziwiając towarzyszące wykonywanym utworom fantastyczne światła i ciekawe wizualizacje, przedstawiające między innymi fragmenty serwisów informacyjnych, czy też przywołujące na myśl rozmyte obrazy towarzyszące regulowaniu telewizyjnych odbiorników. Fani po każdym utworze nagradzali muzyków okrzykami zachwytu i gromkimi owacjami. Dopiero pod koniec występu, gdy w setliście pojawiło się kilka bardziej znanych fragmentów, takich jak "Wojenka" i "Dym", odśpiewali ze Spiętym ich treść i dali się ponieść tańcom. 

Koncert w Teatrze Szekspirowskim ukazał zespół znany z występów na licznych festiwalach i juwenaliach z zupełnie innej, bardziej mrocznej strony, udowadniając, że Lao Che to grupa doskonałych muzyków, mających do powiedzenia dużo więcej niż można usłyszeć w nagraniach studyjnych i podczas wydarzeń przyciągających dużą grupę ludzi. Specyficzny klimat teatralnej sali z pewnością miał wpływ na atmosferę gdańskiego występu, pełną dramatyzmu i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Był to wyjątkowy koncert skierowany przede wszystkim do wymagających słuchaczy, który pozostanie na długo w ich pamięci.