wtorek, 27 lutego 2018

Adam Holzman - Truth Decay (2.02.2018)

Adam Holzman - Truth Decay

Po dużej dawce progresywnych i post-rockowych brzmień oraz recenzenckich wycieczkach w stronę elektroniki i alternatywnego popu przyszedł czas na porcję jazzu. Jeden z największych i najsympatyczniejszych klawiszowych wirtuozów, współpracujący od sześciu lat ze Stevenem Wilsonem, a niegdyś z Milesem Davisem, postanowił wydać solowy album. Razem z nowojorskimi i brytyjskimi przyjaciółmi stworzył wspaniałe wydawnictwo, pełne jazzowo-progresywnych improwizacji i fantastycznych brzmieniowych zaskoczeń. 





Adama Holzmana nie da się nie lubić. Ten niezwykle pozytywny człowiek swoim poczuciem humoru zaraża otaczające go osoby. Jego cotygodniowy cykl komiksowy "Sunday Funnies", publikowany co niedzielę na profilu facebook'owym zyskał już wielu sympatyków. Holzman prowadzi też regularny video-blog w odcinkach, humorystycznie dokumentując kulisy trasy koncertowej Stevena Wilsona.
Skupmy się jednak na dźwiękach. Doskonałe klawiszowe pejzaże stanowiące podstawę albumu z pewnością oczarują każdego fana wyrafinowanych kompozycji. Fortepian, syntezatory, moog bass, czy elektryczne pianino - żadne z tych urządzeń nie ma przed muzykiem tajemnic. Na płycie wyraźnie słyszalna jest lekkość i radość grania, która udziela się zaproszonym gościom, nawiązując do hasła przewodniego, od lat towarzyszącemu twórczości Holzmana - "optimistic music in the age of fear" (z ang. "optymistyczna muzyka w erze strachu"). Co więcej, artysta świetnie radzi sobie także z produkcją - album brzmi wyśmienicie i mimo, że jest to wydawnictwo niezależne, w niczym nie ustępuje tym ukazującym się w większych wytwórniach (swoją drogą "Big Fun Productions" to świetna nazwa dla wytwórni). 

Wśród zaproszonych do współpracy aż czternastu przyjaciół nie brakuje wielkich nazwisk i mimo, że część z nich pochodzi z różnych muzycznych światów, nie ma to żadnego wpływu na spójność brzmieniową wydawnictwa. Za doskonałe partie perkusji odpowiedzialni są włoski wirtuoz Davide Ragazzoni, Abe Fogle (muzyk grający z Beth Hart i Robem Thomasem) oraz znany z Pendragon, Lonely Robot oraz koncertowego składu Stevena Wilsona Craig Blundell. Soczyste solówki na chapman sticku serwuje Nick Beggs, który w tytułowej kompozycji udziela się także wokalnie. Swoich umiejętności gry na gitarze basowej w zależności od utworu użyczają natomiast Laurence Cottle, współpracujący z Patem Metheny Mark Egan, Fred Cash i grający także na harmonijce ustnej w "I Told You So" Stefano Olivato. W czwartej kompozycji udziela się sam Steven Wilson, wzbogacając ją doskonałą solówką na gitarze. Jak na jazzowy album przystało nie brakuje także wirtuozerii na instrumentach dętych. W kilku utworach słyszymy fenomenalnego Theo Travisa, którego gra na flecie i saksofonie sopranowym jak zawsze zapiera dech. Cegiełki do brzmienia dodają również trębacz Franz Hackl oraz saksofonista Ofer Assaf. 

Taka różnorodność składu jest gwarancją nietuzinkowych muzycznych doznań i doskonałym polem do improwizacji - album kipi od pomysłów. Rozpoczynający dzieło "Ectoplasm" swoją klawiszową psychodelicznością przepięknie nawiązuje do brzmienia legendarnych Ozric Tentacles. Uwagę zwraca tu przede wszystkim dynamiczna, napędzająca całość partia perkusji, klawiszowy popis Holzmana i jego muzyczny dialog z Theo Travisem grającym na wspomnianym saksofonie sopranowym. Także tutaj swoją obecność zaznacza jedyna kobieta na płycie, fantastyczna gitarzystka Jane Getter, której popisy słyszymy też w kilku innych kompozycjach. 

"Bella Capri" to nostalgiczna, balladowa wycieczka w krainę wspomnień, gdzie klawiszowy pejzaż wzbogacają delikatne uderzenia perkusji Craiga Blundella i bezprogowa gitara basowa obsługiwana przez Laurence'a Cottle. Sześciominutowy utwór urzeka pięknem i przy każdym kolejnym odsłuchu wzrusza jeszcze bardziej. W trzeciej kompozycji następuje zwrot akcji. Blundell prezentuje perkusyjną galopadę, na tle której wybrzmiewają muzyczne dialogi fletu Travisa, klawiszy Holzmana oraz gitary Getter. Improwizacje przełamane zostają wokalnymi popisami Randy'ego Mc Stine, gitarzysty Lo-Fi Resistance, z którym Holzman współpracował już na jego solowych albumach. Warto wspomnieć także, że "A House Is Not A Motel" to cover utworu zespołu Love, zawartego na albumie grupy "Forever Changes". Wykonanie Holzmana i przyjaciół jest dużo bardziej dynamiczne niż półakustyczna wersja oryginału z 1967 roku i zdecydowanie nie ustępuje klasykowi. 

Czwartą "Phobię" wyróżnia brzmienie instrumentów dętych oraz gitarowa, mroczna solówka Stevena Wilsona, który w krótkiej partii daje z siebie wszystko. Na gitarze rytmicznej wtóruje mu Getter. W kolejnej kompozycji czaruje już sam Holzman, bawiąc się przede wszystkim brzmieniem legendarnego syntezatora mooga, przeplatając je z czystymi dźwiękami fortepianu. Uwagę zwraca także sam tytuł, w którym autor z przymrużeniem oka życzy powodzenia innym twórcom w niełatwych czasach dla muzyki niezależnej.  Poczucie humoru nie opuszcza klawiszowca także w utworze szóstym. Pod zagadkowym pytaniem "Are You High?" kryje się radosna solówka na saksofonie tenorowym, popis na trąbce, basowo-perkusyjne szaleństwo i zabawa z dźwiękiem na pianinku - zabawce dla dzieci. 

Numer siedem to tytułowy utwór, stanowiący punkt kulminacyjny albumu. Współautorem kompozycji i autorem tekstu jest Nick Beggs, który oprócz gry na chapman sticku udziela się tu wokalnie. Swoim subtelnym głosem snuje mroczną opowieść, zadając retoryczne pytania o społeczno-polityczną kondycję świata, wszechobecną cenzurę i wskazując potrzebę poszukiwania prawdy. Delikatnie nawiązuje tym samym do tematyki "To The Bone" Stevena Wilsona. Utwór wyróżniają również elektroniczne eksperymenty Holzmana, snująca się sennie przepiękna melodia rozpoczęta przez klawisze i kontynuowana na gitarze, delikatne uderzenia perkusji oraz pulsowanie basu. Przekaz albumu podkreśla także doskonała okładka autorstwa Hajo Müllera, który projektował oprawę graficzną dla "The Raven That Refused To Sing" Stevena Wilsona. 

Tajemniczy motyw na harmonijce ustnej kontrastuje z klawiszowym pejzażem w utworze ósmym. "I Told You So" to piękne wyciszenie po emocjach związanych z odsłuchem tytułowej kompozycji. Dziewiątka to kolejny już zwrot akcji w stronę improwizowanych brzmień będących połączeniem inspiracji zbliżonych do psychodelicznej twórczości Ozric Tentacles i jazzowych szaleństw spod znaku Snarky Puppy. Holzman eksperymentuje także w przedostatniej kompozycji, której brzmienie ociera się o funk i bogate jest w dźwięki rodem z gier komputerowych. Zabawę tę przepięknie dopełnia pulsujący bas, delikatna perkusja oraz partie gitar i saksofonu. 

Album wieńczy duet Holzmana z Markiem Eganem, doskonałym basistą Pata Metheny. Subtelne partie klawiszy toczą tu dialog z delikatnym brzmieniem kontrabasu, wspaniale relaksując po ogromnej porcji wrażeń towarzyszących poznawaniu poprzednich dziesięciu kompozycji. 

"Truth Decay" to dzieło kompletne, spójne, pełne niesamowitych brzmieniowych rozwiązań i wysmakowanych dźwięków, które spełnią wymagania każdego słuchacza poszukującego w muzyce wyjątkowości. To płyta, której słucha się od początku do końca z zapartym tchem, z odsłuchu na odsłuch odkrywając kolejne jej warstwy. Fani obecni na polskich koncertach Stevena Wilsona mieli możliwość nabycia tego albumu na stoisku z merchem i zamienienia kilku słów z autorem wydawnictwa po koncercie. Każdy, kto zdecydował się na zakup może uważać się za prawdziwego szczęściarza - płyta jest trudno dostępna w oficjalnej sprzedaży, a słuchanie jej na serwisach streamingowych to zdecydowanie nie to samo.

9/10 

Posłuchaj: Adam Holzman - Truth Decay (full album)