wtorek, 26 grudnia 2017

MUZYCZNY ALFABET 2017



Końcówka grudnia to co roku czas przeróżnych podsumowań, również muzycznych. Branżowe pisma i portale prześcigają się w rankingach, usiłując wytypować dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt albo jeszcze inną liczbą najciekawszych, najmniej ciekawych, najlepszych, najważniejszych lub po prostu ulubionych płyt. Nie jest to zadanie łatwe, chociażby ze względu na to, że osobiste preferencje nierzadko zależą od konkretnego dnia czy nastroju i zwyczajnie nie da się tego zadania wykonać obiektywnie. Przez kilka ostatnich lat próbowałam poradzić sobie na różne sposoby z muzycznym podsumowaniem, dzieląc albumy na polskie i zagraniczne, wyszczególniając single, EPki, dodając do tego ważne wydarzenia… Za każdym razem pojawiał się olbrzymi problem z przydzieleniem miejsc. 


Tym razem postanowiłam podejść do tematu inaczej. Koniec z miejscami, pozycjami, konkretną liczbą płyt. Ułożyłam osobisty muzyczny alfabet 2017, w którym pod każdą literą znajdzie się taka ilość płyt, która swoją zawartością zwróciła w tym roku moją uwagę i zapadła w pamięć. Nie ma tu granic gatunkowych, kluczem jest jedynie mój gust muzyczny oraz towarzyszące słuchaniu emocje. 

Każde z wydawnictw opatrzone zostało krótkim bądź troszkę dłuższym opisem, w zależności od tego, czy zdołałam wcześniej napisać jego recenzję. Litery przyporządkowałam do nazwisk i nazw zespołów z jednym małym wyjątkiem. W zestawieniu postanowiłam nie umieszczać płyt koncertowych, które nie zawierają premierowego materiału. 

Alfabet zostanie zaprezentowany w pięciu częściach po cztery lub pięć liter. Serdecznie zapraszam do lektury.