niedziela, 29 października 2017

The Pineapple Thief - Your Wilderness (19.08.2016)



„Your Wilderness” to jedenaste dzieło Złodziei Ananasów, a piąte wydane pod szyldem neoprogresywnej wytwórni Kscope. Zespół, który rozpoczynał swą przygodę od indie rocka stał się z czasem jednym z najciekawszych przedstawicieli rocka neoprogresywnego, łącząc przebojowość i lekkość popowej melodyki z rockową energią oraz progresywnym budowaniem napięcia. Jednakże progresywny charakter utworów zespołu nie objawia się w graniu tzw. „długasów” (z małymi wyjątkami), lecz bardziej zwartych i piosenkowych form. Przykładem tej stylistyki były dwie poprzednie płyty, tj. „All The Wars” oraz przede wszystkim wydana w 2014 roku „Magnolia”. Obie zawierały nieco lżejsze, bardziej zwiewne, krótsze kompozycje. „Your Wilderness” to osiem utworów stanowiących kompletną, spójną historię dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach. To także wyraz naturalnej ewolucji twórczej muzyków we wspomnianym kierunku.  Jest to album przełomowy - technicznie, wykonawczo i kompozycyjnie jest doskonały, a jedyną jego wadą jest to, że trwa jedynie czterdzieści minut.


Po zawirowaniach personalnych, obecnie w skład The Pineapple Thief wchodzi na stałe trzech członków, tj. wokalista, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i formalnie lider Bruce Soord, basista Jon Sykes oraz klawiszowiec Steve Kitch. W nagrywaniu najnowszego studyjnego albumu wzięli również udział obecni muzycy koncertowi zespołu, gitarzysta grupy Godsticks Darran Charles oraz jeden z najwybitniejszych perkusistów naszych czasów, prawdziwy wirtuoz tego instrumentu, znany z Porcupine Tree oraz King Crimson – Gavin Harrison. 

Muzyka na albumie to połączenie wspomnianej melodyjności z nieco cięższym, bardziej rockowym brzmieniem. Pozornie popowa płyta w zaskakujących momentach wybucha gitarową energią. Jest to granie bardzo przystępne, a jednocześnie ambitne. Można powiedzieć, że zespół wypracował swój własny styl, który dzięki udziałowi w nagraniach perkusisty Porcupine Tree wzbogacony został o dodatkową jakość.  Słuchanie gry Gavina, który swoimi uderzeniami wypełnia przestrzeń pomiędzy partiami gitar, idealnie wpasowując się w brzmienie i styl grania kolegów z zespołu, dodaje utworom jeszcze więcej przestrzeni i jeszcze bardziej podkreśla przekaz kompozycji, to czysta przyjemność i rozrywka na najwyższym poziomie. Wspaniale dopełnia jego grę basista, a także obaj gitarzyści. Ponadto, typowo rockowe instrumentarium zostało dodatkowo uzupełnione delikatną, momentami transową elektroniką. 

Z całego zestawu poza promującymi płytę singlami „In Exile” oraz „No Man’s Land”, które szczególnie zapadły mi w pamięć, gdy były odtwarzane pomiędzy koncertami na zeszłorocznym Ino Rocku,  wyróżnia się nawiązujący brzmieniem do Porcupine Tree „That Shore” , energetycznie rozpoczynający album „Tear You Up” (tak też zaczynają się koncerty zespołu na tej trasie) oraz najdłuższa na płycie kompozycja, prawie 10-minutowy „The Final Thing On My Mind”, początkowo hipnotyczny, a później dopełniony fenomenalną gitarową solówką. 

To, że wyróżniłam akurat te utwory, nie znaczy, że pozostałe nie są warte uwagi. Przepiękna ballada „Fend For Yourself” charakteryzuje się improwizacją na klarnecie Johna Helliwella z Supertramp. Na płycie słyszymy też instrumenty smyczkowe, za których brzmienie odpowiedzialny jest Geoffrey Richardson z Caravan.

Przepełnione melancholią teksty kompozycji stanowią zwartą opowieść o życiu, o nas samych i o problemach, które nas dotykają. Bruce Soord swoim łagodnym, kojącym i bardzo melodyjnym głosem snuje historie o tęsknotach, miłości, smutkach i sprawach ostatecznych, dokumentując swoje emocje i przemyślenia przy pomocy barwnych, pejzażowych metafor. By podkreślić nostalgiczny klimat i przekaz treści albumu powstały teledyski do utworów „In Exile” oraz „No Man’s Land”. Szczególnie do tego pierwszego utworu obrazy są dopasowane wręcz idealnie. 

Album jest perfekcyjnie wyprodukowany. Nic w tym dziwnego, gdyż Soord jest inżynierem dźwięku. Cała płyta brzmi bardzo ciepło i przejrzyście, partie wszystkich instrumentów są bardzo czyste, a sekcja rytmiczna została zmiksowana z idealnym wyczuciem mocy.  Bruce miał gdzie doskonalić swój warsztat – w swojej inżyniersko-produkcyjnej karierze współpracował już z takimi artystami jak Jonas Renske (nagrał z nim płytę, a z Katatonią grał na Sanctitude), Tim Bowness, Opeth i TesseracT. Te doświadczenia oraz posiadanie własnego studia nagraniowego bardzo przyczyniły się do obecnego kształtu nagrań jego macierzystego zespołu. 

The Pineapple Thief na „Your Wilderness” osiągnął pełnię brzmienia i idealną harmonię. Jeśli komuś brakowało czegoś na poprzednich dokonaniach zespołu, powinien sięgnąć właśnie po najnowszą płytę. Jest to też dobry wybór, by rozpocząć swoją przygodę z muzyką Złodziei Ananasów. Album przetrwał próbę czasu - po ponad roku od wydania wciąż brzmi świeżo i nowocześnie. 

8/10

posłuchaj fragmentu: The Pineapple Thief - In Exile